Za nami turniej finałowy Mistrzostw Polski Juniorów U19 w koszykówce. W imprezie odbywającej w hali sportowej zespołu szkół nr. 13 w Lublinie rywalizowało 8 najlepszych zespołów tej kategorii w kraju. Gospodarzem turnieju był ALMS Start Lublin.
Przystępujący do rozgrywek w grupie B Start turniej rozpoczął od łatwego zwycięstwa nad WKK Wrocław. Lublinianie na samym początku zaczęli odskakiwać rywalom. W połowie spotkania było już 53:24, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 87:56 na korzyść gospodarzy. Nieco trudniejsze było w spotkaniu z Grupą Strategia Gim92 Warszawa. Zawodnicy ze stołecznego klubu postawili się miejscowym w pierwszej odsłonie, ale nie utrzymali narzuconego przez siebie tempa. Finalnie czerwono-czarni zwyciężyli 69:58. Podopieczni Wojciecha Paszka przypieczętowali komplet punktów po fazie grupowej dzięki wygranej 93:72 nad GTK Gliwice. Dla drużyny z Gliwic była to jedyna porażka w grupie co zapewniło jej awansować z drugiego miejsca tuż za gospodarzami. Rozgrywki w swojej grupie podsumowali środkowy lublinian Tymoteusz Pszczoła, a także trener lubelskiej ekipy Wojciech Paszek.
Bardziej wyrównaną walkę mogliśmy jednak oglądać w grupie A. Aż trzy ekipy zakończyły zmagania z dwoma zwycięstwami na koncie. Były to Exact Systems Śląsk Wrocław, Enea Basket Junior Poznań oraz Asseco Arka Gdynia. O awansie zadecydował bilans zdobytych punktów w meczach, który przemawiał na korzyść poznaniaków i wrocławian.
Po tym przyszedł czas na pierwszy półfinał w którym Start Lublin grał ze Śląskiem Wrocław. Mecz rozpoczął się świetnie dla Śląska, który wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. Skutecznie kontrował lublinian, którzy wyraźnie pogubili się w pierwszej połowie. Na długą przerwę zespoły zeszły przy wyniku 41:28 dla drużyny z Wrocławia. Po zmianie stron Start rozpoczął szaleńczą pogoń za wynikiem. Ta zakończyła się sukcesem, a bohaterem został Tymoteusz Pszczoła, który zapewnił wygraną miejscowym 63:62.
Nie stresowałem się podczas decydujących rzutów osobistych – mówi bohater gospodarzy Tymoteusz Pszczoła
Udział w finale wywalczyła także Enea Basket Junior Poznań, która pokonała rywali z Gliwic 92:80. GTK szybko utraciło 13 punktową zaliczkę wypracowaną po pierwszej kwarcie i nie było już w stanie nawiązać walki. Porażka nie przekreślała jednak szans gliwiczan na medal, bo w niedzielę o brąz walczyli ze Śląskiem Wrocław. Z tej bitwy wyszli zwycięsko, bo triumf 95:94 zapewnił GTK trzecie miejsce na podium. Rozczarowani wynikiem mogą być za to koszykarze Śląska, którzy znów przegrali jednym oczkiem w samej końcówce.
Finałowe spotkanie śmiało można przedzielić gruba kreską na dwie różne połowy. W tej pierwszej dominowali poznaniacy. Szybko objęli prowadzenie 7:0, które konsekwentnie powiększali rzutami spoza łuku. Gdy czerwono-czarni poczuli się pewniej na parkiecie, goście brali przerwę w grze, aby wybić ich z rytmu. Start do przerwy przegrywał 30:43, ale ta różnica mogłaby być jeszcze większa, gdyby nie skuteczność Kamila Barnusia. Po przerwie role się zupełnie odwróciły. Ekipa z Lublina zmieniła taktykę defensywną, dzięki czemu zatrzymali napór przeciwników. Co więcej sami zaczęli dominować na parkiecie i w mgnieniu oka z wyniku 35-52 mieliśmy remis po 52.
– tłumaczy Przemysław Szurek trener Basketu Poznań.
Walka o pierwsze miejsce znów była sprawą otwartą. Ostatecznie po medal z najcenniejszego kruszcu sięgnęli koszykarze z Poznania, którzy lepiej zaprezentowali się w końcówce. To zapewniło im zwycięstwo 78:70. Chociaż lubelska drużyna musiała zadowolić srebrnym medalem, nie wątpliwie jest to ogromny sukces.
Filip Lech/Rafał Małys