Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy wiedzieli, o co toczy się gra. Od piłkarzy po sztaby szkoleniowe i kibiców. Ranga derbowego spotkania z Górnikiem Łęczna była duża, a presja jeszcze większa. Motor Lublin stawił czoła oczekiwaniom i po konkursie rzutów karnych awansował do finału barażu o prawo gry w PKO BP Ekstraklasie.

/facebook: Motor Lublin
Lepszy początek meczu zaliczyli jednak goście. Już w pierwszej minucie spotkania oddali celny strzał po dośrodkowaniu w pole karne. Potem to Motor przejął kontrolę nad meczem. Gospodarze raz po raz próbowali zaskoczyć obronę gości dośrodkowaniami z bocznych stref boiska. Jednak nawet jeśli już im się to udawało, to świetnie interweniował bramkarz Górnika Maciej Gostomski. O tym, że to lublinianie mieli przewagę, najlepiej świadczy fakt, że do 20. minuty oddali aż 6 strzałów na bramkę gości. Taki obraz gry utrzymywał się aż do doliczonego czasu pierwszej połowy, kiedy Filip Wójcik był faulowany w polu karnym. Motor miał więc szansę przypieczętować swoją przewagę bramką „do szatni”. Strzał Piotra Ceglarza z jedenastu metrów świetnie obronił jednak Gostomski, utrzymując remis w tym spotkaniu. Do przerwy 0:0.
Tak o zmarnowanym rzucie karnym mówił trener Motoru Lublin – Mateusz Stolarski:
Początek drugiej połowy to kontrola gospodarzy nad tempem gry. Nie potrafili jednak wypracować sobie dogodnej sytuacji do strzału. Gra choć od początku była agresywna, to po przerwie sędzia miał jeszcze więcej pracy. Piłkarze z Łęcznej dwukrotnie oglądali kartki za przerywanie kontrataków Motoru. Lublinianie konsekwentnie atakowali bramkę gości. W 70. minucie spotkania gospodarze prawie dopięli swego, kiedy po dośrodkowaniu piłkę głową uderzył Samuel Mraz. Ku niezadowoleniu kibiców trafił tylko w lewy słupek. W końcówce meczu Górnik miał kilka szans jednak żadna, nie była na tyle groźna, by myśleć o strzeleniu bramki. Ostatnie minuty to brak ryzyka z obu stron i czekanie na dogrywkę. Na koniec podstawowego czasu remis 0:0.
Chociaż w dogrywce zarówno Motor, jak i Górnik mieli swoje szanse na zdobycie gola, to albo kapitalnie interweniowali bramkarze, albo pomagało obramowanie bramki. W 100 minucie Samuel Mraz po raz kolejny obił słupek po strzale głową. Na trzy minuty przed końcem dogrywki Słowak miał sytuację sam na sam z bramkarzem. Gostomski jednak po raz kolejny kapitalnie obronił strzał z kilku metrów, utrzymując swoją drużynę w grze. Praktycznie bezrobotny w tym meczu Kacper Rosa także miał szansę się wykazać, kiedy w ostatniej akcji meczu piłka spadła pod nogi zawodnika z Łęcznej w polu karnym i ten stanął oko w oko z bramkarzem Motoru. Trafił jednak prosto w niego i po 120 minutach meczu wynik pozostał niezmieniony 0:0.
Mówił po meczu bramkarz gospodarzy – Kacper Rosa.
Konkurs jedenastek wygrał zespół Motoru Lublin, którego zawodnicy wykorzystali wszystkie próby do których podeszli. W ekipie Górnika Łęczna najpierw pomylił się Adam Deja, który nie trafił w bramkę, a następnie strzał Daniela Dziwniela obronił Rosa.
Tak całe spotkanie podsumował trener Górnika Łęczna – Pavol Stano:
W ten sposób Motor Lublin pokonał Górnik Łęczna 0:0 (4:2) i zameldował się w finale baraży. O prawo gry w PKO BP Ekstraklasie powalczy z zespołem Arki Gdynia na wyjeździe w niedzielę 2 czerwca o godzinie 18:00.