Czarna seria wyjazdowa trwa. Dotkliwa porażka lubelskich koszykarek na Węgrzech

Trzecia porażka Polski Cukier AZS-u UMCS Lublin w Eurolidze Kobiet. Lublinianki nie podołały węgierskiemu DVTK HUN-Therm i uległy na wyjeździe 44-74.

fot. FIBA

Otwarcie trzeba przyznać, że nie było to najbardziej porywające spotkanie, jak na standardy Euroligi. Skuteczność obu zespołów pozostawiała wiele do życzenia, choć początek meczu był całkiem obiecujący (19-19). Niestety kolejne odsłony uwydatniły spore problemy zarówno gospodyń, jak i przyjezdnych z wykańczaniem akcji. W tym utwierdziła nas chociażby trzecia kwarta, gdy przez 7 minut tylko Magdalena Ziętara trafiła do kosza (39-31). Najgorsze jest jednak to, że lublinianki pozostały w tym marazmie do samego końca, a ich rywalki przebudziły się w czwartej kwarcie. W zaledwie 10 minut przeszliśmy od stanu 51-37 do 74-44, co oznacza, że mistrzynie Węgier wygrały swój czwarty mecz z rzędu w europejskich pucharach.

Krzysztof Szewczyk – tłumaczy Krzysztof Szewczyk, trener zespołu z Lublina.

Biało-zielone muszą szybko wyciągnąć lekcję z tego spotkania, bo przy tak napiętym harmonogramie spotkań czasu jest naprawdę niewiele. Już w niedzielę o 16:00 wyjazdowe starcie Enea AZS Politechnika Poznań, a we wtorek 20:00 kolejne starcie Euroligowe, ponownie w Hali MOSiR. Akademiczki podejmą u siebie Fenerbahce Alagoz Holding, czyli triumfatorki poprzedniej edycji. Słuchajcie uważnie Akademickiego Radia Centrum, aby nie przegapić konkursów na wejściówki na to spotkanie. Sprzedaż biletów trwa w sklepie internetowym AZS UMCS Lublin (TUTAJ).

Województwo Lubelskie Partnerem Głównym drużyny koszykarek Polski Cukier AZS UMCS Lublin podczas sezonu 2023/2024

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Audycje, Dookoła Sportu, Sport
Jeden komentarz w “Czarna seria wyjazdowa trwa. Dotkliwa porażka lubelskich koszykarek na Węgrzech
  1. Kastor pisze:

    Całe szczęście, że Miskolc nie zagrał takiej koszykówki jak w ostatnich kilkunastu minutach przez powiedzmy 3 kwarty, bo mogło dojść do prawdziwego pogromu (warto jeszcze zaznaczyć, że węgierski klub zagrał w środę osłabiony brakiem swojej kapitan – reprezentantki Węgier – Veroniki Kanyasi). Niestety w lubelskiej ekipie z tegorocznych zagranicznych transferów sprawdza się tak naprawdę tylko Gustavsson. Fluker praktycznie nie istniała przy mobilnych podkoszowych rywalek, Heal z kolei znów zanotowała występ z kiepską skutecznością, zaś Bernath też wypadła przeciętnie przeciwko swojej byłej drużynie, choć w jej przypadku z jakąś bardziej klarowną oceną trzeba poczekać do 2-3 kolejnych spotkań. Generalnie nie wygląda to zbyt dobrze, a teraz dojdą przecież bardziej wymagające niż dotychczas mecze w lidze z czołówką tabeli. Wydaje się, że jeśli jest taka możliwość, to należałoby jednak zastanowić się nad ewentualnym wzmocnieniem zespołu – na pewno w strefie podkoszowej, bo środowy mecz pokazał niestety, że na ten moment mamy tak naprawdę jedną wysoką zawodniczkę na poziomie Euroligi czyli wspominaną wcześniej Szwedkę – Kalenik może być co najwyżej zmienniczką, bo niestety brakuje jej jeszcze doświadczenia w rozgrywkach pucharowych. Natomiast w przypadku napiętego budżetu należałoby chyba dyskretnie rozejrzeć się za potencjalną solidną koszykarką na pozycję 4-5 na miejsce Fluker, jeśli gra Amerykanki nie ulegnie istotnej poprawie w najbliższych spotkaniach.