Kolejne zwycięstwo lubelskich siatkarzy. Zawodnicy LUK-u Lublin nie bez problemów, ale pokonali po Tie-Breaku przed własną publicznością Barkom Każany Lwów 3:2 Spotkanie stało na wysokim poziomie, a o zwycięstwie decydowały detale.
Lublinianie wrócili do gry u siebie mając za sobą udaną wyprawę w środku tygodnia do stolicy, gdzie pokonali stołeczny Projekt Warszawa 3:1. Z kolei ich wczorajszy rywal przegrał z Indykpolem AZS Olsztyn 2:3, dlatego do meczu z Lublinem podchodził w nie najlepszych nastrojach. Początek spotkania był wyrównany. Owszem, pierwsze punkty zdobywali gospodarze, dzięki czemu mieli co najmniej dwa oczka przewagi, ale ich przeciwnik stale dawał się im we znaki. Dobrą skutecznością wykazał się Szymon Romać, który w pierwszym secie zdobył 4 punkty dla swojej drużyny. M. in to pozwoliło gospodarzom wygrać pierwszego seta 25:22. W drugim secie lepsze wrażenie sprawiali siatkarze ze Lwowa. Już na samym początku wypracowali sobie kilku punktową przewagę, co pozwoliło im kontrolować przebieg meczu. LUK grał falami, dobre akcje były przeplatane słabą grą w obronie i na odwrót. Przez to ich gra była nierówna i nawet kiedy udało im się dogonić rywala, to ten ostatecznie zdołał przechylić szalę seta na swoją korzyść wygrywając 26:24. Szkoleniowiec lubelskiego zespołu Dariusz Daszkiewicz wskazał błędy jakie popełniała jego drużyna w trakcie tych dwóch setów.
Trzecia partia to już bardziej dominacja gospodarzy, którzy wyciągneli wnioski z poprzednich faz meczu. Znów na parkiecie błyszczał Szymon Romać, autor pięciu punktów dla LUK-u. Wtórował mu Nicolas Szerszeń, który zaprezentował się jeszcze lepiej, bo zdobył sześć oczek. Goście nie przypominali zespołu z drugiego seta. Byli zagubieni i nie potrafili nawiązać równorzędnej walki z siatkarzami z Lublina. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę, a potem tylko ją powiększali, dzięki czemu udało im się wygrać trzecią odsłonę meczu 25:19. Wydawało się, że lublinianie wrócili na właściwe tory, ale drużyna Barkom Każany Lwów nie zamierzała odpuścić i walczyła nadal. To przełożyło się na to, że drużyna z Ukrainy ponownie odskoczyła lubelskim siatkarzom i przez większość czasu kontrolowała przebieg zawodów. Dopiero w końcówce gospodarze dogonili przeciwnika, ale brakowało kropki nad i, dlatego o zwycięstwie musiał zdecydować Tie-Break. Szymon Gregorowicz libero LUK-u Lublin zauważył, że czwarta partia była łudząco podobna do drugiego seta, natomiast pochwalił też zespół ze Lwowa.
Jeśli chodzi o Tie-Break to tutaj górowali już tylko siatkarze LUK-u. Od samego początku rzucili się do ataku, co pozwoliło im uzyskać kilku punktową przewagę. Goście już nie wykazywali takiego entuzjazmu do gry jak we wcześniejszych setach, dlatego lubelscy fani mogli być spokojni o wynik spotkania. Ostatecznie LUK Lublin wygrał piątego seta 15:10 a cały mecz 3:2, więc na ich konto powędrowały dwa punkty, a Barkom Każany Lwów mógł cieszyć się z jednego oczka. Przyjmujący gości Julius Firkal był zadowolony z uzyskania jednego punktu w tym trudnym dla nich spotkaniu.
Dzięki zwycięstwu nad Berkom Każany Lwów zawodnicy LUK-u Lublin plasują się na 11. miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem czternastu punktów. Kolejny mecz lublinianie zagrają w przyszłą sobotę na wyjeździe, a ich rywalem będzie Ślepsk Malow Suwałki.