W mieście przybywa budynków wyposażonych w system sygnalizacji przeciwpożarowej. Strażacy interweniują po kilka razy dziennie. Zwykle są to fałszywe alarmy. Tylko dzisiaj miały miejsce dwie takie interwencje w domach studenckich na miasteczku akademickim.
Co muszą zrobić wtedy zarządcy budynku? Mówi Krystyna Sajewicz, kierownik osiedla akademickiego Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
[Przepisy przeciwpożarowe mówią jasno, że jeśli nie będzie zgłoszenia, ze nie ma pożaru straż pożarna musi przyjechać. Jeśli portier nie sprawdzi budynku wtedy straż pożarna przyjeżdża. Jest alarm i sprawdzamy np. sześć pięter. Portier musi sprawdzić kuchnie, pokoje ale niestety fizycznie to nie jest możliwe.]
W akademikach często dochodzi do sytuacji, na przykład przypalenia obiadu oraz palenia papierosów wbrew zakazowi. Portier jest zobowiązany zgłosić fałszywy alarm maksymalnie do 10 minut od włączenia systemu. O postępowaniu Straży Pożarnej mówi Michał Badach, rzecznik prasowy straży.
[Uruchamiamy zgodnie z procedurami określona ilość wozów i rodzaj bo to zależy od tego jaki to jest obiekt i jedziemy. Nawet jeśli w międzyczasie ktoś to sprawdzi i zadzwoni do nas to niestety za późno stało się. W tej chwili w Lublinie kilka razy dziennie średnio interweniujemy. Jeśli jest to budynek wysoki jadą co najmniej trzy wozy.]
Za interwencję straży pożarnej w wypadku fałszywego alarmu należy zapłacić. Odpowiedzialność ponosi nie zarządca budynku, ale firma zajmująca się monitoringiem systemu. W Lublinie działają cztery takie firmy.
– Krzysztof Matyjaszek


