Hala Globus nadal niezdobyta! Pszczółka Start Lublin pokonała King Szczecin 85:75.
Spokojna bezstresowa niedziela, ale nie dla koszykarzy Startu. Początek meczu można przyrównać do starcia z GTK Gliwice z zeszłego tygodnia. Lublinianie także w tej kolejce wyszli nieskoncentrowani na parkiet. Efektem tego było szybkie objęcie prowadzenia przez rywali. Prawdziwa wojna nerwów rozpoczęła się w drugiej kwarcie. Podopieczni Davida Dedka pokazali, że mają jeszcze coś do powiedzenia w tym meczu. Z bardzo dobrej strony w tej części pokazali się Martins Laksa oraz Lester Medford Jr. Pierwszy z nich zdobył 7 punktów, natomiast drugi zasilił konto gospodarzy o 8 ,,oczek”. To pozwoliło czerwono-czarnym doprowadzić do remisu. Na tym jednak nie poprzestali. Na dwie sekundy przed końcem pierwszej połowy Sherron Dorsey-Walker celnym rzutem za 3 zapewnił prowadzenie ekipie z Lublina. Przy wyniku 45:42 obie drużyny zeszły na przerwę.
Druga połowa była kompletnym przeciwieństwem początku meczu. Tym razem to lubelscy koszykarze kontrolowali grę. Mimo to przewaga na tablicy wyników nie rosła. Jednym z powodów była świetna dyspozycja Davida Schenka, który napędzał akcje przyjezdnych. Z minuty na minutę opór Szczecinian malał. Dzięki temu gospodarze mogli się poczuć swobodniej co odzwierciedlał późniejszy rezultat. Finalnie lubelscy koszykarze zwyciężyli 85:75.
Dla ekipy Startu Lublin to już 4 zwycięstwo w roli gospodarza. Swoją passę będą mogli podtrzymać już 26 października. Tym razem we własnej hali zmierzą się z WKS’em Śląsk Wrocław.


