Był stawiany w gronie faworytów do medalu. Choć Mateusz Rudyk dwukrotnie wylądował w repasażach, to lubelski kolarz jedzie dalej.
O kolarzu Lubelskie Perła Polski zrobiło się głośno w dniu otwarcia igrzysk. Ujawniono wtedy, że Polak znalazł się na liście tymczasowo zawieszonych z powodu dopingu, a konkretnie insuliny, gdyż Rudyk jest cukrzykiem. Cała historia zakończyła się szczęśliwie i w środę Rudyk przystąpił do zmagań w kolarstwie torowym szybkim. W eliminacjach uzyskał dobry wynik, gdyż pobił rekord Polski (9,416), ale w klasyfikacji był dopiero jedenasty. Poziom był na tyle wysoki, że mieliśmy nawet rekord świata autorstwa Harrie Lavreysena (9,088).
Lubelski kolarz po awansie do 1/32 finału zmierzył się z Australijczykiem Samem Dakinem i choć rywal deptał mu po piętach, to zwyciężył o dwie setne (9.906). Problemy zaczęły się na kolejnych etapach rywalizacji, szczególnie że w 1/16 trafił na Jeffrey’a Hooglanda, czyli dwukrotnego medalistę Igrzysk Olimpijskich z Tokio. Holender pewnie triumfował (9.790), więc Rudykowi pozostał repasaż, aby nadal liczyć się w walce o medal. Dobrze poprowadzony wyścig z Jairem Tjon En Fa podtrzymał nadzieję na podium polskiego kolarza (9.868) i dał awans do 1/8 finału.
Zawodnik z naszego regionu tym razem trafił na utalentowanego Australijczyka. 25-letni Matthew Richardson to trzykrotny medalista mistrzostw świata i w starciu z Polakiem nie pozostawił mu szans (9.756). Drugi repasaż z udziałem zawodnika Lubelskie Perła Polski także okazał się szczęśliwy. W starciu z Michaiłem Jakowlew oraz Azizulhasni Awangiem to zawodnik w biało-czerwonym stroju przekroczył linię mety jako pierwszy.
Choć droga była bardzo kręta, Michał Rudyk finalnie dojechał do ćwierćfinału. Przed nim teraz arcytrudne zadanie, czyli pokonać rekordzistę świata Lavreysena. Repasażu już nie będzie, więc porażka skreśla z walki o medal i pozostaje jedynie walka o pozostałe miejsca. Runda ćwierćfinałowa startuje w czwartek o 18:01.