To już 190. edycja pięciokilometrowego biegu, marszu, truchtu, spaceru. Obecna edycja była wyjątkowa z uwagi na piątą rocznicę wydarzenia.
Parkrun to organizacja non-profit, której celem jest aktywizowanie ludzi poprzez sport na świeżym powietrzu. Jest to również bezpłatny bieg, trucht, marsz lub spacer, który odbywa się w różnych częściach Polski i Świata. Od uczestnika zależy jaką formę aktywności wybierze z wymienionych wcześniej. Można łączyć wszystkie te formy podczas jednego spotkania. Dystans to pięć kilometrów, czyli trzy okrążenia po Ogrodzie Saskim bez limitu czasu. Jest to forma aktywności dla każdego. Niezależnie od tempa, w jakim biega. W wydarzeniu mogą uczestniczyć również osoby uprawiające nordic walking, z wózkiem, z psem. Każdy może wziąć w nim udział bez względu na wiek. Nie jest to wyścig i nikt nie przegrywa. Ostatni na metę dociera wolontariusz.
– mówi organizatorka, Łucja Oś
Uczestnicy podkreślają świetną atmosferę. Na Parkrunie jest miejsce dla każdego. Każdy może pokonać dystans w swoim tempie. Uczestnicy mają możliwość, by wspólnie uprawiać sport, co jest dla nich ułatwieniem w pokonaniu dystansu.
– przyznaje jeden z uczestników, Krystian Kuna
Na Parkrunie obecni są wolontariusze, bez których nie byłaby możliwa organizacja wydarzenia. Ich zadaniem jest odprawa debiutantów oraz przyjmowanie na mecie uczestników, a także skanowanie ich kodów w celu rejestracji wyników. Niektórzy z nich pełnią rolę fotografa. Ponadto kontrolują oni przebieg wydarzenia, wyznaczają trasę, dbają o przyjazną atmosferę i czekają na mecie do momentu pojawienia się ostatniego zawodnika. W ramach wydarzenia pojawia się również postać tzw. Pacemekera.
– tłumaczy jeden z organizatorów, Szymon Baranowski.
To wydarzenie trudno nazwać klasycznym biegiem, bo można się do niego przyłączyć, po prostu spacerując. Pięciokilometrowy dystans mieszkańcy Lublina pokonali już po raz sto dziewięćdziesiąty, świętując jednocześnie pięciolecie popularnego Parkrunu.
autor: Tomasz Ćwirzeń
