Niewątpliwym faworytem niedzielnego spotkania byli goście. Wisła Płock jeszcze tej wiosny nie przegrała, Motor natomiast do tej pory w roku 2013 uzbierał zaledwie 4. punkty. I zgodnie z przewidywaniami, faworyzowani płocczanie nie dali większych szans podopiecznym Przemysława Delmanowicza. Motor przegrał na własnym boisku z Wisłą Płock 0:2.
Pierwszy kwadrans meczu upłynął pod znakiem wyrównanej gry obu zespołów. Obie drużyny rozpoczęły zachowawczo, walka o piłkę toczyła się głównie w środku pola. Po 15. minutach zaatakowali jednak goście, i to od razu skutecznie. Tomasz Grudzień znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Motoru. Golkiper gospodarzy zdołał wybronić strzał pomocnika Wisły, do odbitej piłki doskoczył jednak Marcin Krzywicki, pakując futbolówkę do pustej bramki.
4 minuty później było już 2:0. Tym razem Krzywicki podał do Filipa Burkhardta. Pomocnik z łatwością minął bramkarza gospodarzy, Tomasza Ptaka, w sytuacji sam na sam i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Z każdą kolejną minutą Wisła grała coraz pewniej, goście wyraźnie przejęli inicjatywę i już do końca pierwszej części spotkania kontrolowali grę. Piłkarze obu ekip schodzili na przerwę przy wyniku 2:0 dla przyjezdnych.
W drugiej części meczu zawodnicy Wisły cofnęli się na własną połowę. Mimo tego „Motorowcy” nie potrafili zagrozić bramce rywali. Wyraźnie widać było brak kontuzjowanego Igora Migalewskiego, co potwierdza bramkarz żółto-biało-niebieskich, Tomasz Ptak: – Wiadomo, że Igor jest ważną częścią naszego zespołu, jest zawodnikiem bardzo ruchliwym i dużo pracuje dla zespołu. Trudno, musimy sobie radzić bez niego, bo jest kontuzjowany. Każdy zawodnik w drużynie jest ważny, każdy daje z siebie wszystko, a w piłce tak bywa, że raz jest dobrze, a raz jest źle. My akurat trafiliśmy w taki okres, że jest nam ciężko o punkty, ale myślę, iż kwestią czasu jest to kiedy zaczniemy punktować.
Przez większą część drugiej połowy na boisku nie działo się zbyt wiele. Dopiero w końcówce, a konkretnie w 86. minucie, Motor zagroził bramce Wisły, za sprawą strzału Ivana Jovanovicia, który trafił w słupek. Chwilę później z boiska, za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, zszedł Damian Falisiewicz. Wynik nie zmienił się już do końca meczu, Motor uległ u siebie Wiśle Płock 0:2.
Całe spotkanie podsumował doświadczony obrońca żółto-biało-niebieskich, Grzegorz Bronowicki: – Cofnęliśmy się, graliśmy daleko od przeciwnika. Popełnialiśmy praktycznie te same błędy, które popełniamy w każdym meczu tej rundy. Widać po naszym zachowaniu na boisku, że jednak brakuje nam tej świeżości, dynamiki i szybkości. Przez to człowiek nie czuje się pewnie na boisku i podejmuje gorsze decyzje.
Wpływ na ilość popełnianych błędów przez graczy Motoru może mieć napięty terminarz i brak czasu na przepracowanie odpowiednich jednostek treningowych. – Przychodzi czas podsumowania tych 15. dni mojej pracy w klubie i 5. meczów ligowych. Muszę powiedzieć, że żałuję, iż nie mam tak naprawdę czasu żeby przygotować zespół pod kątem mentalnym. To jest kolejny mecz, w którym tracimy pierwszą bramkę przez przypadek, przegrywamy 1:0 i znowu musimy gonić wynik – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener zespołu, Przemysław Delmanowicz.
Wygrana z lublinianami dała Wiśle awans na pozycję lidera tabeli gr. wschodniej II ligi. Płocczanie mają na swoim koncie 49. oczek zdobytych w 25. grach. Po niedzielnym spotkaniu Motor znajduje się na 16. miejscu, z dorobkiem 24. punktów. Kolejny mecz „Motorowcy” zagrają już 8. maja, w Rzeszowie, z miejscową Resovią.