Jest porażka, nie ma wstydu. Rakiety górą w Lublinie

fot. Michał Kasperuk (archiwum)

W tym spotkaniu było wszystko, emocje, zwroty akcji, zmiany prowadzenia i przede wszystkim walka. W skrócie, mecz na miarę jubileuszu. Futboliści Tytanów Lublin co prawda przegrali w starciu z Rockets Rzeszów 14:23, ale tanio skóry nie sprzedali.

Dla lubelskich Tytanów ten mecz miał być okazją do świętowania, nie tylko ze względów sportowych ale przede wszystkim z okazji 10. rocznicy rozpoczęcia działalności klubu. W tym pierwszym aspekcie jednak o pozytywy mogło być ciężko. Rakiety to obecny wicelider tabeli, gospodarze natomiast przed tym starciem okupowali dolne rejony stawki z jednym zwycięstwem na koncie.

Tytani ostatecznie przegrali, ale jak już po meczu przekonywał ich prezes Karol Sidorowski, rzeszowianie w żadnym stopniu nie zepsuli im jubileuszu.

Co do samego spotkania, w przeciwieństwie do pierwszego starcia tych drużyn w tym sezonie, które dodajmy rzeszowianie wygrali u siebie aż 49:0, rywalizacja w Lublinie była już bardziej wyrównana. Dowodem na to może być chociażby pierwsza kwarta w której oba zespoły walczyły na równi i żaden z nich nie zdobył punktów. Potem Rockets zaczęli delikatnie przeważać zwłaszcza jeśli chodzi o ofensywę. Ich akcje chociaż powoli to posuwały się do przodu. Wreszcie goście dotarli tak blisko pola punktowego Tytanów, że mogli wykonać bezpośredni kop na bramkę i to przyniosło efekt. Futboliści z Podkarpacia prowadzili 3:0. Potem jeszcze mogli dołożyć do tego przyłożenie, ale sędziowie zasygnalizowali przewinienie. Na przerwę Rakiety schodziły z minimalnym prowadzeniem.

Na początku drugiej połowy znów można było odnieść wrażenie, że to przyjezdni prezentują się lepiej. Rozpoczęli od drugiego niezaliczonego przyłożenia, a kilka minut później już w pełni prawidłowo, zdobyli kolejne 3 punkty po kopnięciu między słupki. Tytani z kolei nie dość, że nie mieli sposobu na zatrzymanie gości to sami mieli problemy z przesuwaniem akcji do przodu. Jedna z takich prób w wykonaniu lublinian zakończyła się kontrą dla ekipy z Rzeszowa. Zawodnik Rakiet przejął piłkę, przebiegł około 30 yardów i zaliczył przyłożenie. Goście dorzucili jeszcze oczko z podwyższenia i prowadzili już 13:0. Gospodarze nie mieli już wyjścia i postawili na atak. Na ich nieszczęście podania pod samo pole punktowe rzeszowian ani razu nie trafiło do adresata. Trzecia kwarta dobiegła końca a Tytani mieli coraz mniej czasu.

Jak się potem okazało ostatnia część meczu była dla kibiców i obu zespołów prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem. Już od początku Tytani zaczęli odrabiać straty. Rakiety popełniły błąd przy rozegraniu akcji ofensywnej, piłkę przejęli podopieczni Randy’ego Hackera, a ta trafiła do Patryka Źrubka. Zawodnik Tytanów przebiegł z nią praktycznie całą długość boiska i zdobył przyłożenie. Do tego punkt z podwyższenia dołożył Maciej Marzec. Na kolejne zdobycze dla gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Gra została wznowiona, a futboliści Rockets nie zdołali złapać piłki, która ostatecznie trafiła … do Tytanów. Gracze z Lublina rozpoczynali akcję ofensywną dwa yardy przed polem punktowym przeciwnika i już w pierwszej próbie zdobyli przyłożenie za sprawą Mateusza Majewskiego. Po tym znów celnie kopał Maciej Marzec i tak Tytani w ciągu kilku minut odwrócili sytuację o 180 stopni. Prowadzili 14:13 i wydawało się, że mają zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Radość gospodarzy i ich sympatyków nie trwała jednak zbyt długo, bo przyjezdni do końca meczu zdążyli jeszcze zdobyć kilka „oczek”. Najpierw zaliczyli przyłożenie, potem podwyższyli, a na koniec celnie kopali z gry między słupy. Koniec końców Tytani musieli pogodzić się z porażką 14:23. Po spotkaniu trener lubelskiej ekipy Randy Hacker, pomimo wyniku nie krył zadowolenia z postawy swoich podopiecznych.

Tytani Lublin na ten moment pozostają na ostatnim miejscu tabeli grupy wschodniej LFA2. Mają na koncie tylko jedno zwycięstwo, ale mają też szansę na zmianę tego stanu rzeczy. Do końca sezonu zasadniczego zostały im dwa starcia. Już w sobotę czeka ich wyjazd na mecz z Hammers Łaziska Górne. Natomiast na koniec pierwszej części rozgrywek na Stadionie Lekkoatletycznym przy al.Piłsudskiego podejmą Przemyśl Bears. To spotkanie jest zaplanowane na 24 sierpnia.

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Audycje, Dookoła Sportu, Wydarzenia
Jeden komentarz w “Jest porażka, nie ma wstydu. Rakiety górą w Lublinie
  1. Andrew pisze:

    Lubię tą drużynę. Nie biegną z płaczem do miasta krzycząc co chwilę „Dej. Należy mi się” Chyba jako jedyni z tych najbiedniejszych – ale nie najmniejszych (liczby na FB są interesujące) Ostatnio widziałem że wypuścili na rynek swoje piwo, zapraszają orkiestrę organizują show zamiast płakać w mediach jaka to bieda u nich (podejrzewam że się nie przelewa). Co ciekawe, zauważyłem że dyscypliny które nie przyciągają na trybuny nawet połowy kibiców w porównaniu do Tytanów cieszą się (dzięki dejowym postawą) o wiele większym wsparciem, no ale to chyba już urzędnicy muszą się zastanowić w co warto inwestować. Ostatnio byłem na ich meczu jakieś 4 lat temu. W porównaniu do tego co widziałem wczoraj..tego skoku który wykonali nie da się nawet zobrazować. Gratulacje Panowie! Oby sportowo zaczęło też się układać a sposnorzy ustawią się do was w kolejce!