Reprezentanci Polski na Arenie Lublin dostali bolesną lekcję rugby. „Biało-czerwoni” osłabieni kontuzjami przegrali z Holandią aż 0:49. Jedną z przyczyn tak wysokiego wyniku był brak kilku podstawowych graczy.
Polacy mieli problemy już od początku spotkania. Holendrzy dobrze prezentowali się w obronie i jeszcze lepiej w ataku. Oranje bardzo szybko wymieniali piłkę w pełnym biegu. Biało-czerwoni musieli często ścigać urywających się spod opieki rywali. Swoją przewagę Holendrzy udokumentowali już w 6. minucie. Sędzia podyktował rzut karny w odległości dogodnej do oddania bezpośredniego uderzenia. Kopnięcie Davida Weersmy dało Holendrom prowadzenie 3:0. W kolejnych minutach to „Biało-czerwoni” mieli dobrą okazję z rzutu karnego, jednak piłka została uderzona zbyt lekko. W odpowiedzi „Oranje” doprowadzili futbolówkę pod pole punktowe gospodarzy i gdy w kilku próbach nie udało im się bardziej zbliżyć zdecydowali się na kopnięcie z gry. Z bliskiej odległości nie pomylił się Liam Mcbride i po 20 minutach było 6:0 dla gości. Jak mówi kapitan reprezentacji Polski Piotr Zeszutek początek meczu nie zapowiadał tak wysokiej porażki:
Przez kolejne minuty Polacy byli już blisko zdobycia pierwszych punktów i przejęli inicjatywę, ale nie na długo. W 29. minucie przyjezdni znowu zaszachowali obronę gospodarzy i bez większych problemów zdołali po raz pierwszy wykonać przyłożenie. Po nim skutecznie podwyższyli i Polacy przegrywali już 0:13. Końcówka pierwszej odsłony to ponowny zryw podopiecznych Duaine’a Lindsaya. Biało-czerwoni dobrze wymieniali piłkę i mieli swoje okazje, ale ataki przyszły za późno. Polacy schodzili na przerwę bez zdobyczy punktowej i z dwucyfrową stratą.
Już po trzech minutach drugiej połowy kolejne 3 punkty dla Holandii zdobył z rzutu karnego niezawodny Weersma. Później Holendrzy umieścili piłkę w polu punktowym „Biało-czerwonych” przy pomocy młyna. Ten element gry gospodarzy funkcjonował najsłabiej, bo w kadrze brakowało podstawowych zawodników tej formacji. Polakom w ogóle nie układał się ten mecz i po 50 minutach przegrywali 0:21. Później gospodarze mieli szansę na zdobycie pierwszych punktów, ale Holendrzy byli skoncentrowani w obronie, nawet mimo bezpiecznej przewagi. Dziesięć minut przed końcem polska kadra otrzymała 3 ciosy. W 4 minuty najpierw „Oranje” zdobyli kolejne 5 punktów, a później kapitan Piotr Zeszutek i Jonathan Michalak dostali żółte kartki i Polacy musieli grać w osłabieniu – 13 na 15. Końcówka to już prawdziwy popis skuteczności Holendrów i upokorzenie gospodarzy. Polacy w 5 minut stracili 21 punktów. „Pomarańczowi” wykonali 3 przyłożenia z udanymi podwyższeniami i w całym meczu rozgromili „Biało-czerwonych” 49:0.
Jak przyznaje asystent trenera reprezentacji Polski Stanisław Więciorek gospodarze przegrali głównie przez słabą grę przy stałych fragmentach:
Polacy mimo wysokiej porażki wciąż prowadzą w swojej grupie Rugby Europe Trophy, a to dlatego, że faworyci jak dotąd rozegrali tylko jedno spotkanie, a podopieczni Duaine’a Lindsaya już 3. Kolejne mecze „Biało-czerwoni” rozegrają w przyszłym roku. W lutym zmierzą się na wyjeździe z Portugalią, a w marcu u siebie podejmą Szwajcarów.