Czerwono-czarni pokonali na własnym parkiecie SIDEn Toruń 78:75 i tym samym po raz pierwszy w historii zapewnili sobie awans do fazy play-off.
Gospodarze nie najlepiej weszli w to spotkanie. Spora nieskuteczność, a także stres spowodowany stawką meczu sprawiły, że po dziesięciu minutach Start przegrywał 16:20. – Byliśmy tego świadomi, że ten lekki stresik był na początku. Może nawet taka „przemoblilizacja”, ale wiedzieliśmy, że im dalej w mecz tym będzie lepiej dla nas – mówi rozgrywający Wikany Łukasz Wilczek.
W drugiej kwarcie miejscowi mocno ruszyli do ataku i to przyniosło efekt. Dobrze w tej części grali Przemysław Łuszczewski oraz Paweł Kowalski. Dzięki temu, do przerwy, to gospodarze prowadzili 48:40. Po zmianie stron gra toczyła się „punkt za punkt”, a o losach meczu zadecydowała końcówka. W niej lepiej spisali się lublinianie i dzięki temu mogli cieszyć się ze zwycięstwa. – To był bardzo wyrównany mecz, ale kluczowe były ostatnie minuty. Mogliśmy rozstrzygnąć to na minutę przed końcem, gdyby Łukasz Wilczek z czterech osobistych trafił trzykrotnie, ale najważniejsze, że wygraliśmy – zauważa trener Startu Dominik Derwisz.
Dzięki tej wygranej, ekipa z Lublina po rundzie zasadniczej zajęła ósme miejsce w lidze. Oznacza to, że w fazie play-off zmierzy się z drużyną Śląska Wrocław. Rywalizacja o awans do ekstraklasy rozpocznie się 6 kwietnia.