Wyjazdowe zwycięstwo niosło nadzieję na lepsze jutro. Rzeczywistość okazała się brutalna. Koszykarze PGE Spójni Stargard rozbili Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 97:82. Niekwestionowaną gwiazdą meczu został Eric Neal, autor 39 punków.
Start Lublin w ostatniej kolejce sięgnął po drugie zwycięstwo w sezonie. Lublinianie na wyjeździe pokonali GTK Gliwice 76:73. Podbudowani lubelscy koszykarze pod wodzą nowego trenera, Tane Spaseva, na horyzoncie mieli kolejny cel. Przełamać złą passę i odnieść pierwszy triumf na własnym parkiecie. Na drodze stała jednak PGE Spójnia Stargard.
Dla gospodarzy początek ułożył się całkiem pomyślnie. Już po czterech minutach meczu lublinianie wypracowali sobie 8 punktową zaliczkę. Na tym się jednak skończyło się budowanie przewagi. W grze Startu zabrakło dalszej konsekwencji, a błędy z przodu z czasem przerodziły się w problemy w defensywie. Brak nacisku za linią łuku spowodował, że goście nie omieszkali próbować swoich sił w rzutach za trzy. Wyróżnić należy Kacpra Młynarskiego, który zapunktował dwukrotnie, a przy drugim trafieniu po raz pierwszy wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po pierwszej kwarcie to właśnie Spójnia prowadziła 18:17. W kolejnej odsłonie gra miejscowych dalej nie przekonywała. Grali czysto, bo nie popełniali wielu fauli, ale jak przyznał Damian Jeszke, koszykarz Startu, błędem jest nie korzystanie z takiego przywileju.
Przy remisie 29-29 znów przyjezdni znów naciskali. Powtórzyli schemat z końcówki poprzedniej kwarty i ponownie straszyli rywali rzutami zza łuku. W pierwszej połowie łącznie 58% ich prób było skutecznych. Dla porównania u miejscowych ta statystyka wynosiła 36%. Przewaga na papierze przełożyła się również na tę na tablicy wyników, bo do przerwy goście prowadzili 39:34.
Drugą połowę śmiało można nazwać koncertem jednego aktora. Eric Neal ze Spójni przed powrotem na parkiet uzbierał na swoim koncie 10 oczek. Ten dorobek powiększył prawie czterokrotnie po zmianie stron. Amerykanin zagrał fenomenalne kolejne 20 minut, a jego skuteczności nie powstydziły się żaden zawodnik NBA. Trafiał z każdej części parkietu, a także świetnie obsługiwał swoich partnerów z zespołu.
Zmienił swój styl gry w tej połowie – mówi Damian Jeszke, zawodnik gospodarzy.
Koszykarze z Lublina zostali znokautowani w czwartej kwarcie. Przewaga gości rosła w zatrważającym tempie. Prym w zespole gości wiódł nie kto inny jak wcześniej wspomniany Neal. Nieporadność w obronie podopieczni Tane Spaseva starali się nadrabiać atakami. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych skutków, bo goście odpowiadali ze zdwojoną siłą. Mecz zakończył się najmniejszym możliwym wymiarem kary dla gospodarzy. Neal i spółka wygrali 97:82, a rozgrywający Spójni zakończył spotkanie z rekordem zdobytych punktów w jednym meczu Energa Basket Ligi w tym sezonie. Uzbierał ich łącznie aż 39.
– podsumowuje trener PGE Spójni Stargard, Marek Łukomski.
Światełko nadziei znowu zgasło. Zimny prysznic po meczu z zespołem ze Stargardu pokazał, że to nie koniec problemów w ekipie z Lublina. Czas ucieka nieubłaganie tak jak drużyny z góry tabeli. Kolejny mecz Startu już 7 listopada. Na wyjeździe zmierzą się z HydroTruckiem Radom.