Z tego, że egzamin na prawo jazdy w Polsce nie należy do najłatwiejszych, zdaje sobie sprawę chyba każdy, kto do jego zdania choć raz się przymierzył.
Z jednej strony jest to zrozumiałe, ponieważ prawo jazdy ma być gwarantem tego, że jesteśmy dobrymi i bezpiecznymi kierowcami. Jednak z drugiej strony polskie egzaminy na prawo jazdy są jednymi z najtrudniejszych w Europie. Podczas gdy w Niemczech zdawalność przekracza 70 %, a w Wielkiej Brytanii zdaje prawie połowa kursantów, u nas jest to niecałe 35 %.
Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, zaostrzenie wymogów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego nie wpłynęło jednak na poprawę bezpieczeństwa na drogach. W dalszym ciągu przodujemy pod względem ilości wypadków na drogach. 20% ich sprawców to młodzi ludzie, który prawo jazdy mają krócej niż 2 lata.
Jednak nie tylko to sprawdzała NIK.
– mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik prasowy NIK.
Czy rzeczywiście egzaminy dla WORD-ów stały się głównym źródłem dochodów i to własnie w tym powinniśmy dopatrywać się tak niskiej zdawalności?
W swoim raporcie NIK zwraca też uwagę, że niska zdawalność to nie tylko wina nazbyt rygorystycznych egzaminów. Sami kursanci podchodzący do testów są niewystarczająco przygotowani. Nie znają podstawowych zasad ruchu drogowego, nie udzielają pierwszeństwa, czy nie przestrzegają znaków drogowych.
NIK zaleca, żeby przede wszystkim poprawić nadzór: starostów – nad ośrodkami szkolenia kierowców, a marszałków województw – nad działalnością ośrodków egzaminujących. Szczególnym nadzorem należy objąć instruktorów nauki jazdy, by w prawidłowy sposób przeprowadzali egzaminy wewnętrzne i do egzaminu państwowego dopuszczali tylko kursantów posiadających wymaganą wiedzę i umiejętności.