W ramach ostatniego spotkania kończącego 11 serię gier w Pluslidze Bogdanka Luk Lublin podejmowała na własnym parkiecie ekipę PSG Stal Nysa. Spotkanie śmiało można było nazwać jednym z hitów minionej kolekcji biorąc pod uwagę fakt, że obie ekipy w tym sezonie realnie walczą o granie w fazie play-off. Pojedynek stał na bardzo wysokim poziomie i zagwarantował obecnym kibicom na trybunach sporo emocji.
Pierwsza odsłona meczu wyglądała bardzo wyrównanie po jednej jak i po drugiej stronie, żadna z ekip nie odskoczyła na więcej niż dwa punkty. Akcje rozgrywane były pewnie i zawodnicy nie popełniali za wiele błędów w ataku. W szeregach gości jednak bardzo ważną rolę odegrał przyjmujący Michał Gierżot, który w tej odsłonie zdobył 5 punktów a w całym meczu 17 oczek i Nysa po sporych emocjach w końcówce wygrała pierwszą partię 25-23.
Druga partia znowu zaczęła się bardzo wyrównanie co pierwsza, jednak w połowie seta Nysa zaczęła grać bardziej zdecydowanie co przerodziło się na kilkukrotne prowadzenia różnicą trzech punktów. W końcówce podopieczni Daniela Plińskiego wyszli nawet na prowadzenie 20-16 i wszystko wskazywało na to, że goście mają już seta wygranego w kieszeni jednak przede wszystkim dobra dyspozycja Jakuba Wachnika, który zdobył 5 punktów w tym secie i dał drużynie solidny impuls do rywalizacji oraz dobra praca blokiem w końcówce pozwoliły wygrać zawodnikom z Lublina ten set 25-23 i rywalizacja zaczęła się od nowa.
O tym, że przyjezdni spodziewali się trudnej rywalizacji mówił przyjmujący Nysy, Wojciech Włodarczyk
W trzeciego seta początkowo lepiej weszli goście, jednak od stanu 10-10 to Lublin regularnie wychodził na prowadzenie a stalowcy musieli gonić wynik. Od stanu 19-16 gospodarze nie dali dojść już do głosu żółto-niebieskim odskakując na 4 a nawet 5 oczek. Ogromną zasługę miał w tym portugalski przyjmujący Alex Ferreira, który zdobył w tym secie 9 punktów a w całym spotkaniu aż 27 co pozwoliło mu otrzymać statuetkę MVP w tej rywalizacji.
Również zagrywka była naszym mocnym atutem, mówił środkowy bloku Bogdanki Luku Lublin, Damian Hudzik
Czwartą i ostatnią część gry od początku kontrolowali żółto-czarni, przyjezdni próbowali zbliżać się do ekipy z lubelszczyzny jednak ci szybko odskakiwali na kilkupunktową przewagę. Przy stanie 22-17 było już praktycznie pewne zwycięstwo gospodarzy, pomogła determinacja i również dobra postawa w defensywie między innymi Thalesa Hossa, jednego z najlepszych libero polskiej ligi. Finalnie set zakończył się wynikiem 25-20 a całe spotkanie 3-1 i zawodnicy Luku mogli dopisać do swojego konta kolejne, już 7 ligowe zwycięstwo w tym sezonie.
Podsumował asystent trenera Massimo Bottiego, Maciej Kołodzieczyk
Następne spotkanie ekipa z Lubelszczyzny zagra na wyjeździe z Indykpolem AZS Olsztyn w najbliższą niedzielę o 17.30. Nysa natomiast w ten sam dzień zmierzy się na własnej hali z Treflem Gdańsk o 20.30.