Hala Widowiskowo Sportowa w Puławach po raz kolejny zamieniła się w ring o bardzo zaciętej walce pomiędzy Puławami a Zabrzem. Spotkanie tych dwóch drużyn to zawsze dla kibiców duża dawka emocji i zapowiedź wyrównanej gry.
W Orlen Superlidze Puławianie raz wygrali i raz przegrali z Górnikiem, co było dodatkową motywacją do walki o zwycięstwo w Orlen Pucharze Polski. Dzisiejszy mecz podkreślił przewagę Azotów Puławy, które wręcz wydarły zwycięstwo Górnikowi Zabrze.
Podopieczni Patryka Kuchczyńskiego od początku meczu próbowali zdobyć przewagę. Pierwsza bramka padła w 2. minucie z rąk Keliana Janikowskiego, który okazał się być jednym z trzech najlepszych strzelców meczu wraz z Łukaszem Gogolą i Lukasem Morkovskim. Na uwagę zasługuje fakt, że Kelian Janikowski ze względu na niedyspozycję Giorgija Dihkaminji, Tobiasza Górskiego i Karola Przychodzenia oraz nieobecność Marka Marciniaka w związku z udziałem w Mistrzostwach Świata zadebiutował zaskakująco na prawym skrzydle. Gra „na dwa koła” okazała się być właściwą taktyką. W 16. minucie po bramce Jana Antolaka Azoty wyszły na trzybramkowe prowadzenie 12:9. Zabrzanie jednak nie pozwolili na zwiększenie przewagi i zaczęli odrabiać straty na tyle skutecznie, że zdobyli 3 bramki z rzędu i doprowadzili do remisu. Kolejne minuty pierwszej połowy to walka bramka za bramkę. Żadna z drużyn nie zdołała wyjść na zdecydowane prowadzenie. Ostatnią bramkę pierwszej połowy dającą Azotom prowadzenie rzucił Kelian Janikowski. Na przerwę zawodnicy schodzili z wynikiem 19:18.
- skomentował skrzydłowy Puław – Kelian Janikowski.
Druga połowa rozpoczęła się bramką Dmytro Artmenki, na którą niemal natychmiast odpowiedział Łukasz Gogola. Początek drugiej połowy był kontynuacją gry bramka za bramkę. Zmotywowani do odrobienia strat podopieczni Arkadiusza Miszki w 38. minucie po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie oraz utrzymali je przez prawie 10 minut. Gospodarze nie pozwolili Zabrzanom na utrzymanie przewagi i ponownie był remis w 47. minucie. Wsparciem był Wojciech Borucki, który nieźle bronił następne celne rzuty Zabrzan. Kacper Ligarzewski również zanotował kilka obron, powstrzymując Azoty przed wyjściem na prowadzenie. Prawdziwy bój rozegrał się w ostatniej minucie meczu. Debiutancką bramkę dla Azotów w ostatniej minucie rzucił Maciej Ponikowski, doprowadzając tym samym do wyrównania. Na koniec meczu zasądzony został rzut karny dla gości, którego nie wykorzystał Lukas Morkovsky. O meczu musiały zadecydować rzuty karne. Hala w Puławach zawrzała, a kibice wstali z miejsc.
Pierwszy celny rzut karny oddał Dmytro Artmenko a w odpowiedzi na to do bramki Zabrzan trafił Jan Antolak. Następny trafiał Jakub Szyszko, a po nim rzut w poprzeczkę oddał Maciej Zarzycki. Kolejno trafiali Lukas Morkovsky i Łukasz Gogola. Rzut Piotra Krępy pięknie obronił Zurabi Tsintsadze a Kelian Janikowski przypieczętował dzisiejszy dobry występ kolejnym trafieniem. Rzut karny z rąk Nikoli Ivanovica znów spektakularnie obronił Zurabi Tsintsadze. Przysłowiową „wisienką na torcie” okazał się celny rzut karny Ignacego Jaworskiego, który przypieczętował zwycięstwo gospodarzy.
- podsumował mecz prawoskrzydłowy miejscowych.
Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy, dzięki wygranej 4:3 w karnych. Kolejny mecz w ramach ¼ Pucharu Polski Azotowcy rozegrają 9 lutego o godzinie 17 na własnym terenie ze Śląskiem Wrocław.