Nie ma mocnych na Luxionę AZS UMCS Lublin

Nie obyło się bez problemów, ale koniec końców 3 punkty zostają w Lublinie. Luxiona AZS UMCS Lublin pokonała na własnym parkiecie Heiro Rzeszów 4:2, a bohaterem spotkania został autor dubletu, Jakub Wankiewicz.

fot. AZS UMCS Lublin

Lublinianie do meczu z Rzeszowianami podchodzili ze świadomością, że lider tabeli I ligi grupy południowej, czyli Górnik Polkowice, w sobotę poniósł porażkę 1:5 z BSF Bochnią. To była idealna okazja, żeby zniwelować stratę do pięciu punktów.

Początek samej rywalizacji z rzeszowianami był nieco nerwowy. Oba zespoły raz po raz próbowały zdobyć gola, ale brakowało im skuteczności. Pierwszy sygnał do ataku dał Jakub Wankiewicz, ale na posterunku był Rafał Piszczek. Po chwili szczęścia szukał nowy nabytek Luxiony Michał Tkacz, lecz znów dobrą interwencję zanotował bramkarz gości.

Odpowiedź Heiro Rzeszów była zabójcza. Ihor Dmitrijew posłał piłkę nie do obrony i Adrian Parzyszek zmuszony był do wyciągania futbolówki z siatki. Gospodarze mogli czuć się podłamani, ale szybko wrócili do gry. W 6. minucie Damian Mazurkiewicz ściął z prawej strony do środka i lewą nogą trafił w górny róg bramki Piszczka. Natomiast w kolejnych fragmentach gry obie drużyny próbowały zdobyć gola, jednak brakowało zimnej krwi pod bramką.

Po stronie Luxiony trzeba odnotować fakt, że tego popołudnia fenomenalnie między słupkami spisywał się wracający po długiej pauzie Parzyszek. Golkiper lubelskiej ekipy co rusz ratował swój zespół przed stratą gola. We znaki dał mu się szczególnie Dmitrijew, który często próbował swoich szans uderzeniami z dystansu. Do przerwy jednak na tablicy wyników widniał remis 1:1.

– krótko podsumowuje Adrian Parzyszek, bramkarz Luxiony.

Po przerwie, w początkowych fragmentach tej odsłony lepsze wrażenie sprawiali goście z Rzeszowa, przez co niedzielne popołudnie było pełne pracy dla lubelskiego golkipera. Dwoił się i troił, aby utrzymać swój zespół bez straty drugiego gola. Z kolei w polu wszystko co mógł robił Michał Tkacz. Wielokrotnie próbował on wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale brakowało zarówno szczęścia, jak i skuteczności.

– mówi Michał Tkacz.

Wreszcie w 27. minucie przyszło przełamanie, a odpowiedzialny za nie był Jakub Wankiewicz. Po sprytnym podaniu Łukasza Mietlickiego instynktowną główką wpakował piłkę do siatki. Radość nie trwała jednak długo. Mietlicki w środku boiska popełnił szkolny błąd, z czego skrzętnie skorzystał kapitan Heiro, Sebastian Fedan. W wyniku tego mieliśmy remis – 2:2.

W kolejnych akcjach oba zespoły miały swoje szanse, ale bramkarze byli czujni na swoich posterunkach. Futsal to jednak gra błędów. Z jednego z nich skorzystał Michał Tkacz, który tego popołudnia dwoił się i troił i nie mógł zdobyć gola. Tym razem jednak urwał się obrońcy Heiro Rzeszów i w sytuacji sam na sam nie dał szans Damianowi Buczkowskiemu.

Rzeszowianie, by ratować wynik, zmuszeni byli grać z wysuniętym bramkarzem. Efektem tego była strata czwartej gola. Wankiewicz ze stoickim spokojem wpakował piłkę do pustej bramki, ustalając tym samym wynik 4:2 dla Luxiony.

– Celem był przynajmniej remis – komentuje Piotr Ożóg, trener Heiro Rzeszów.

Dzięki zwycięstwu nad Heiro Rzeszów Luxiona AZS UMCS Lublin traci do lidera I ligi, Górnika Polkowice,  jedynie 5 punktów. W najbliższą sobotę to właśnie w Polkowicach piłkarze Konrada Tarkowskiego szukać będą kolejnych trzech punktów.

Share Button
Print Friendly, PDF & Email
Opublikowano w Aktualności, Audycje, Dookoła Sportu, Sport