10. kolejka na szczycie koszykarskiej 2. ligi nie okazała się szczęśliwa dla Uwaga! Naukowego Bełkotu AZS UMCS Startu II Lublin. Podopieczni Przemysława Łuszczewskiego przegrali 67:74 z Dzikami Warszawa.
Spotkanie w hali MOSiR było jednocześnie starciem drugiej z trzecią drużyną ligi. Oba zespoły przed meczem mogły pochwalić się identycznym bilansem – 8 wygranych i tylko jedna porażka. Zarówno lublinianie, jak i ekipa z Warszawy przystępowali do meczu po 5 zwycięstwach z rzędu i pewne było, że jedna z tych drużyn w końcu skapituluje.
W pierwszej kwarcie oba zespoły postawiły na szybki atak i dosyć długo wynik zahaczał o remis. AZS od początku meczu stosował obronę strefową, próbując utrudnić warszawiakom wykańczanie akcji spod kosza. Plan z początku się powodził, jednak drużyna Dzików szybko się zaadaptowała i zaczęła próbować rzutów za trzy punkty. Szczególnie groźny w tym elemencie był Michał Wojtyński, który w całym meczu zdobył 18 punktów.
Mówi Michał Wojtyński, jeden z warszawskich Dzików.
Bombardowanie z dystansu nie wystarczyło na pierwszą kwartę i po 10 minutach to Lublinianie prowadzili 4 punktami. Na drugą część gry zdecydowanie bardziej naładowani energią wyszli goście, co przełożyło się na ich grę. Warszawiacy nie tylko odrobili stratę, ale też udało im się odskoczyć na 4 oczka przed przerwą. 42:46.
Trzecia kwarta do złudzenia przypominała pierwszą. Obie drużyny wyprowadzały wzajemnie ciosy a na parkiecie oglądaliśmy dużo twardej gry. Warszawiacy już po czterech minutach mieli na koncie pięć przewinień, dzięki czemu koszykarze AZS często szukali okazji do zagrania pod faul. Lublinianom zdarzyło się też kilkukrotnie popełniać błędy przy wyprowadzaniu piłki. To skutecznie w kontratakach wykorzystywały Dziki, którzy przy tym utrzymywali minimalną przewagę przed ostatnią częścią meczu.
– Porażki się zdarzają, ale my dalej robimy swoje – komentuje Mirosław Uniłowski, zawodnik U!NB AZS UMCS Lublin
Ostatnia odsłona meczu przebiegała pod znakiem nieskutecznych rzutów lubelskich koszykarzy. Mimo stwarzanych sytuacji Lublinianie nie potrafili odrobić straty punktowej, którą i tak drużyna z Warszawy konsekwentnie powiększała.
Po meczu Przemysław Łuszczewski, trener lubelskiej drużyny, podkreślił, że istotnym czynnikiem w meczu były warunki fizyczne.
Mecz ostatecznie skończył się wynikiem 67:74. Drużyna z Lublina po tej porażce znajduje się na 4-tym miejscu w tabeli z 18 punktami na koncie. Do lidera – Żubrów Białystok – akademicy tracą 2 „oczka”. Teraz podopiecznych Przemysława Łuszczewskiego czeka wyprawa do Kielc. Tam, w sobotę, lublinianie zmierzą się z miejscowym AZS UJK.
Michał Giletycz