Są zarzuty w sprawie chłopca, który zmarł w Chełmie. Do tragicznego zdarzenia doszło w lutym ubiegłego roku. Rodzice zadzwonili po pogotowie, gdy ich trzy i pół miesięczne dziecko miało już 40 stopni gorączki. Dyspozytorka nie wysłała karetki. Rodzice zawieźli syna do szpitala. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura rejonowa w Chełmie.
-Prokurator zgromadził niezbędną dokumentację – tłumaczy Beata Syk – Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie
W szpitalu zalecono rodzicom wizytę w punkcie nocnej opieki zdrowotnej. Stamtąd zostali odesłani ponownie do szpitala. Tym razem ze skierowaniem. Po godzinie 17:00 Bartek był w drodze do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Tam lekarze przez kilka godzin walczyli o zycie chłopca. Chłopiec jednak zmarł chwilę po północy.
-Zarzuty w tej sprawie usłyszała także lekarka z pediatrycznej izby przyjęć, Ewa G. – dodaje Jankowska
Podejrzane nie przyznały się do zarzucanych im przestępstw i odmówiły składania wyjaśnień. Prokurator sformuował jeszcze jedno postanowienie o przedstawienie zarzutów lekarzowi pediatrze.
Dyspozytorce, Elżbiecie S. grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Natomiast lekarce z chełmskiego szpitala, za narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo życia lub zdrowia, do 5 lat.