Wystarczyło dokładnie 78 minut, aby Bogdanka LUK Lublin wykonała swoje zadanie. W wyjazdowym spotkaniu Żółto-Czarni w pewnym stylu odnieśli zwycięstwo 3:0 przeciwko Gdańskim Lwom. Warto dodać, że z powodu choroby Thalesa Hossa po raz pierwszy na swojej pozycji całe spotkanie rozegrał Maciej Czyrek. W lubelskich szeregach zabrakło także kontuzjowanego Mateusza Malinowskiego.
Siatkarski żargon zna określenie „godzinka z prysznicem”. Oznacza ono łatwe zwycięstwo oraz dominację jednej drużyny. Dodatkowo do rozstrzygnięcia meczu wystarczyły trzy sety, które łącznie trwały ponad godzinę. Tak właśnie potoczyło się niedzielne jednostronne starcie, które w ten sposób mogą opisać podopieczni Massimo Bottiego.
Pierwsza partia toczyła się równo do wyniku 7:7. Od tej chwili swoją dominację rozpoczęli przyjezdni, którzy zdołali wypracować dwupunktowe prowadzenie. Lublinianie z każdą kolejną piłką poprawiali swoją pierwszą akcję, z którą mieli na początku seta. Zaczęli także punktować w polu serwisowym, czemu dowodzi as serwisowy Fynianna McCarthiego skierowany w strefę konfliktu po stronie Trefla Gdańsk. Przewaga Żółto-Czarnych stawała się coraz wyraźniejsza wynosząca nawet 10 punktów. Dobrą serią zagrywek popisał się też Marcin Komenda, który rozbijał linię przyjęcia gdańszczan różnorodnymi formami wprowadzenia piłki do gry. Taka postawa Bogdanki LUK Lublin doprowadziła ich do wygrania partii 25:15.
Drugi set rozpoczął się pod dyktando lubelskich siatkarzy, w którym cały czas utrzymywali znaczną przewagę punktową. Im dłużej trwała ta partia, tym bardziej przypominały się losy seta otwierającego mecz. Przyjezdni nadal zdecydowanie przewyższali gdańszczan w przyjęciu, przez co Marcin Komenda miał większą swobodę w kreowaniu gry niż występujący po drugiej stronie siatki Lukas Kampa. Do tego należy dodać lepszą skuteczność w ataku, polu serwisowym oraz bloku. Połączenie tych wszystkich elementów znowu pozwoliło lublinianom odnieść zwycięstwo w stosunku 25:16.
Wydawać by się mogło, że trzeci set z perspektywy drużyny dominującej w spotkaniu, stanowi tylko formalność. Wiele jest jednak takich sytuacji, że stojący pod ścianą przeciwnicy w tej partii zrywają się do walki. Tak też było w tym przypadku. Trefl Gdańsk, choć w początkowej fazie seta tracił do lublinian nawet cztery punkty, to potrafił doprowadzić do remisu. Do poprawy jakości w drużynie Mariusza Sordyla przyczynił się zwłaszcza Aleksiei Nasevich i dzięki jego skuteczności w ataku od stanu 12:12 gra toczyła się punkt za punkt. Przełamanie nastąpiło w najważniejszym etapie seta, kiedy zagrywkę wykonywał Wilfredo Leon. Dzięki sile jego serwisu lublinianie zbudowali prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania. Akcja ze środka boiska na 25:22 i 3:0 w całym meczu dla Żółto-Czarnych należała do Aleksa Grozdanova.
Statuetkę MVP otrzymał Wilfredo Leon.
Siatkarze z Lubelszczyzny wrócą na parkiet PlusLigi 28 grudnia. O godz. 14:45 w hali Globus zmierzą się z Barkomem Każany Lwów.
Leave a Reply