Aż trzech dogrywek potrzebowali koszykarze PGE Turowa Zgorzelec, żeby pokonać na własnym parkiecie TBV Start Lublin. Turowianie wzięli odwet za mecz z pierwszej rundy i tym razem wygrali – 123:111.
Czerwono-czarni mogą mówić o zmarnowanej szansie – w drugiej kwarcie prowadzili 38:27, a na nieco ponad pięć minut przed końcem tego starcia wygrywali 70:60. Końcówkę regulaminowego czasu gry lepiej wytrzymali jednak gospodarze. Zespół z Dolnego Śląska poprowadził znakomicie spisujący się tercet – Cameron Ayers (29 punktów), Brad Waldow (19 punktów i 15 zbiórek) oraz Rod Camphor (20 punktów).
Wojna nerwów, która rozpoczęła się od stanu 80:80, podziałała mobilizująco na obie strony. Kiedy Turów zyskiwał drobną przewagę, to lublinianie stosunkowo szybko odrabiali straty. Ponownie w bardzo dobrej dyspozycji byli Amerykanie – Chavaughn Lewis (31 punktów), James Washington (21 punktów) i Darryl Reynolds (17 punktów i 13 zbiórek). Niewiele szans dostawali za to zmiennicy, co odbiło się później czkawką całej drużynie. Zgorzelczanie zachowali więcej sił, zdominowali ostatnią dogrywkę, wygrywając aż 16:4 i przypieczętowali swój efektowny triumf.
Po serii trzech spotkań wyjazdowych TBV Start Lublin powróci do gry na domowym parkiecie. W piątek czerwono-czarni zagrają z Czarnymi Słupsk.
======
PGE Turów Zgorzelec – TBV Start Lublin 123:111 (18:22, 19:19, 19:19, 24:20, d:13:13, d:14:14, d:16:4)
Start: Dutkiewicz 18, Washington 21, Szymański 2, Mirković 17, Lewis 31 – Gospodarek 5, Reynolds 17 (13 zb.), Ciechociński, Kowalski, Zalewski, Czerlonko
Trener: David Dedek
Turów: Camphor 20, Borowski 11, Bochno 1, Ayers 29, Waldow 19 (15 zb.) – Jarecki 7, Patoka 19, Balmazović 17, Koelner
Trener: Michael Claxton
Sędziowie: Piotr Pastusiak, Marcin Koralewski, Łukasz Jankowski