Sporo nerwów i szalona pogoń Motoru Lublin. Żółto-biało-niebiescy na Arenie Lublin zremisowali z Radunią Stężyca 2:2, chociaż do przerwy to goście prowadzili dwiema bramkami.
Obie drużyny w tym spotkaniu miały swoje cele. Radunia cały czas musi walczyć o udział w barażach, a każdy punkt jest dla niej na wagę złota. Motor gra natomiast o jak najlepsze rozstawienie przed ostatnią fazą sezonu. Cały czas są krok za trzecim Ruchem Chorzów. Niebiescy od dłuższego czasu mają problem ze zdobywaniem bramek, a w lidze ostatni raz wygrali prawie miesiąc temu. Chorzowianie stracili punkty także w ten weekend. Zremisowali 1:1 na wyjeździe z rezerwami Śląska Wrocław. Lublinianie tego nie wykorzystali, a niewiele brakowało, żeby ta strata się powiększyła. Radunia już raz w tym sezonie pokazała, że z Motorem grać potrafi. Podopieczni Marka Saganowskiego na jesień ze Stężyckiej Twierdzy wyjechali z porażką 0:3. W minioną sobotę nic nie wskazywało na to, że piłkarze z Kaszub będą łatwiejszym przeciwnikiem Żółto-biało-niebieskich. Wręcz przeciwnie.
Drużyna ze Stężycy rozpoczęła ten mecz bardzo agresywnie i na dużej intensywności. Motorowcy byli wyraźnie zaskoczeni takim obrotem spraw i trudno było im zatrzymać nacierającego rywala. Sebastian Madejski przez 7 pierwszych minut musiał interweniować aż trzy razy. 180 sekund później natomiast wyciągał już piłkę z siatki. Dawid Retlewski dostał piłkę w polu karnym po zgraniu głową i bez zastanowienia uderzył z woleja. Lubelski golkiper był bez szans. Po bramce to Żółto-biało-niebiescy przeszli do ataku. Próbowali przejąć inicjatywę, ale nadziali się na kontrę. W 24. minucie Radosław Stępień zdecydował się na strzał sprzed pola karnego i całkowicie zaskoczył Madejskiego. Zrobiło się 2:0, a Radunia nie odpuszczała. Prób było już mniej, ale przewaga nadal była widoczna.
O trudnym dla Motoru początku spotkania mówił obrońca żółto-biało-niebieskich, Marcin Michota.
Do przerwy ze strony Motoru raz dobrze szarpnął Maciej Firlej, ale jego indywidualna akcja nie zdała się na wiele. Po 45. minutach to Radunia prowadziła 2:0 na Arenie, a spora cześć lubelskich fanów zapewne przecierała oczy ze zdumienia.
Jeśli w pierwszej połowie sporo się działo, to wydarzenia z drugiej części gry to już prawdziwy thriller. A zaczęło się od trzęsienia ziemi. Chwilę po wznowieniu gry Radunia mogła strzelić trzeciego gola, ale Radosław Stępień nie wykorzystał okazji. Swoja szansę zmarnował także Motorowcy, dziesięć minut później. W pojedynku Macieja Firleja z Kacprem Tułowieckim był golkiper Raduni. W 60.minucie napastnik żółto-biało-niebieskich niejako się zrehabilitował, bo to po faulu na nim goście musieli grać w dziesiątkę. Popularny Firu przy wyjściu na czystą pozycję został bezpardonowo zatrzymany przez Macieja Orłowskiego. Sędzia nie wahał się i pokazał obrońcy czerwoną kartkę.
Według asystenta trenera Raduni, Tomasza Bronera, to jego zdaniem niesłuszne wykluczenie zaważyło na wyniku.
Lublinianie poczuli krew i rzucili się do ataku. W 78. minucie Radunia niejako podarowała gospodarzom bramkę kontaktową. Przemysław Szur próbował wybijać piłkę z linii bramkowej, ale trafił w Sebastiana Murawskiego, a futbolówka zatrzepotała w siatce. Chwilę później Motor znów cieszył się z gola. Po rzucie rożnym trafił Wojciech Błyszko. W końcówce obie strony grały cios za cios, a tylko cud uratował lublinian przed startą gola. Doskonałe okazje mieli Janusz Surdykowski i Damian Szuprytowski. Lublinianie odpowiedzieli niecelnymi strzałami Firleja i Błyszki. Co ciekawe w ostatniej, ósmej minucie doliczonego czasu gry Radunia znów miała piłkę meczową. Szuprytowski trafił jednak w słupek i mecz zakończył się remisem 2:2.
Ruch Chorzów zremisował w ostatniej minucie z rezerwami Śląska, Motor podzielił się punktami z Radunią i w układzie tabeli nic się nie zmieniło. Niebiescy zajmują trzecią lokatę, a lublinianie tracą do nich jedno oczko. Ten stan rzeczy prawdopodobnie się nie zmieni bo Ruch w ostatniej kolejce zagra u siebie z pewnym spadku Hutnikiem. Motor natomiast wybierze się na niedaleki wyjazd do Puław na mecz z Wisłą. To starcie już w najbliższą niedzielę. Początek o 12:30.
Motor Lublin 2:2 Radunia Stężyca
Bramki: 78′ (samobój) Murawski, 80′ Błyszko – 10′ Retlewski, 25′ Stępień
Motor: Madejski – Michota, Cichocki, Błyszko, Rozmus (46′ Moskwik) – Świeciński, Kołbon (46′ Król) – Sędzikowski (72′ Polak), Mandricenco (46′ Fidziukiewicz), Ryczkowski (67′ Ceglarz) – Firlej
Radunia: Tułowiecki – Orłowski, Szur, Murawski – Nowicki (77′ Kopania), Bashlay, Witek, Kuźniarski – Łuczak, Stępień (73′ Surdykowski) – Retlewski (50′ Szuprytowski)
Żółte kartki: 28′ Cichocki, 43′ Mandricenco, 90′ Michota – 31′ Szur, 58′ Bashlay, 90+1′ Kopania
Czerwone kartki: 60′ Orłowski
Widzów: 2563
Sędziował: Paweł Kukla (Kraków)
Maciej Sampolski