Gdynianki po dogrywce pokonały CCC Polkowice 83:73. W roli gospodyń występowały koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS. Lublinianki pożegnały się z rozgrywkami już po pierwszym meczu, w którym uległy Polskiej Strefie Inwestycji Enea Gorzów Wielkopolski 80 do 88.
Już przed rozpoczęciem zmagań było wiadomo, że Pszczółkom będzie niezwykle ciężko. Na początek musiały zmierzyć się z Gorzowiankami z którymi przecież tydzień wcześniej uległy w lidze. Na dodatek zespół Dariusza Maciejewskiego ostatnio wzmocniła znana z występów w CCC Polkowice Amerykanka, Jasmine Thomas. Jak podkreślała zawodniczka lubelskiego klubu, Julia Adamowicz, te czynniki tylko pomogły całej drużynie zmotywować się przed meczem:
W Gorzowie na parkiet nie wybiegły Alexis Peterson i Agnieszka Szott-Hejmej. W Lublinie już ich nie zabrakło. Początek meczu był niezwykle wyrównany i ekipa z Gorzowa Wielkopolskiego po pierwszej kwarcie nieznacznie prowadziła 19:18. Po kolejnych 10 minutach ich przewaga urosła o jeden punkt. Trzecia kwarta to chyba najlepszy okres gry dla podopiecznych Krzysztofa Szewczyka. Lublinianki wykorzystały problemy ze skutecznością swoich przeciwniczek i same niemal taśmowo zdobywały punkty. Imponowały zarówno akcjami indywidualnymi jak i ogólną grą zespołową. To wszystko sprawiło, że Pszczółki przed ostatnią kwartą prowadziły 58:52. Można było się spodziewać, że gorzowianki po przerwie rzucą się do odrabiania strat i rzeczywiście tak było. Na 6 minut przed syreną doprowadziły do remisu po 66. Lublinianki z minuty na minutę wyglądały na coraz bardziej zmęczone i miały coraz większe problemy w defensywie. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego z zimną krwią udanie kończyły kolejne sytuacje sam na sam z koszem i ostatecznie wygrały 88:80. Trener lubelskiej ekipy, Krzysztof Szewczyk, nie krył rozczarowania takim rozstrzygnięciem tego starcia.
Polska Strefa Inwestycji Enea Gorzów Wielkopolski po wygranej nad gospodyniami, w półfinale, mierzyła się z Arką Gdynia. Lider i jedyna jak dotąd niepokonana ekipa Energa Basket Ligi Kobiet pokazała się z bardzo dobrej strony. Koszykarki z Trójmiasta wygrały 70:65. Przeciwnikiem Arki w wielkim finale zostało CCC Polkowice. Mistrzynie Polski i zarazem obrończynie trofeum po drodze rozprawiły się z liderem 1. Ligi – MKS-em Pruszków 95:59, a potem z Artego Bydgoszcz 72:64.
Mecz świetnie rozpoczęła środkowa Polkowic Denesha Stallworth. Amerykanka najpierw asystowała przy rzucie Artemis Spanou, a potem dwukrotnie trafiała wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie 6-2. Gdynianki zaliczyły pięciopunktową serię, ale zaraz wcześniej wspomniana Greczynka Spanou trafiła za trzy, potem za dwa i CCC prowadziło 11-7. W samej końcówce odsłony to jednak zawodniczki z Pomorza zachowały więcej skupienia i z ostatnią syreną na 18-17 trafiła Angelika Slamova. W drugiej odsłonie nastąpił 4 minutowy przestój zawodniczek z Polkowic. Wykorzystały to Maria Papova i Sonja Greinacher, które wyprowadziły Arkę na prowadzenie 36-27. W końcu Polkowiczanki się obudziły, ale 9 punktowa strata pozostała do końca pierwszej połowy. W trzeciej kwarcie uaktywniła się Daniele Robinson. Najlepsza rzucająca w zespole CCC zdobyła w sumie 22 oczka i to w dużej mierze dzięki niej Polkowiczanki pozostawały w grze. Jej zaangażowanie w ataku skutkowało nie tylko zminimalizowaniem 11 punktowej straty w czwartej kwarcie, ale także wyjściem Polkowiczanek na prowadzenie 65-61! W końcu tonąca Arkę uratowała słowacka rozgrywająca. Po sześciu minutach Gdyni bez punktów, rzut za dwa trafiła Barbora Balintova. W odpowiedzi faulowana Robinson trafiła 2/2 wolne, ale Polka, Marissa Kastanek odpowiedziała tym samym i były tylko dwa punkty przewagi dla Polkowic, gdy została minuta do końca spotkania. Przez połowę tego czasu przy piłce utrzymały się zawodniczki CCC, ale niecelnie rzuciła Stallworth spod kosza. Wykorzystały to w kontrze Gdynianki i Rebecca Allen rzuciła na remis po 67. 16 sekund – piłka i timeout dla CCC. Rozwiązaniem trenera Marosa Kovacika był rzut za trzy Artemis Spanou, ale Greczynka nie trafiła. 16 do 6 w ostatniej kwarcie wygrały Polkowiczanki, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa w całym spotkaniu. Presję wytrzymały zółto-niebieskie, a ich kapitan – Paulina Misiek była dumna ze swoich koleżanek:
W dogrywce obraz gry znowu się zmienił. Na początku Stalworth się pomyliła, więc Gdynia pierwsza objęła prowadzenie. Podwyższyła je zaraz Barbora Balintova świetnie mijając rywalki i zdobywając 2+1. Allen dorzuciła na 74-67, ale w końcu trójką odpowiedziały rywalki. Faulowane Balintova i Allen wytrzymały presję i trafiły cztery z czterech możliwych rzutów osobistych i przewaga wynosiła już 12 pkt. W 20 sekund było to nie do odrobienia i finalnie mecz zakończył się wynikiem 83-73.
Ostatecznie Suzuki Puchar Polski trafił w ręce koszykarek Arki Gdynia. Dodajmy, że równolegle toczyła się rywalizacja o to samo trofeum, ale w kategorii młodzieżowej. 22-latki GTK Arki Gdynia pokonały w finale AZS AJP Gorzów Wielkopolski.
Michał Rutka/Maciej Sampolski