W internecie rozkwita handel niechcianymi punktami karnymi – donosi „Rzeczpospolita”. Ukarani kierowcy klientów szukają na portalach społecznościowych.
Największy rynek zbytu punktów za wykroczenia drogowe utworzył się na Ukrainie. Obywatele tego kraju godzą się na ich przejęcie za odpłatą. Pozbycie się jednego punktu kosztuje od 20 do 30 złotych.
Jak to działa? Kiedy kierowca dostaje wezwanie od Inspekcji Transportu Drogowego lub straży miejskiej, podaje dane osoby z zagranicy. Problem przechodzi na nią. Z tym że najpierw polskie organy ścigania muszą go namierzyć i wyegzekwować karę. A to nie jest proste.
Zainteresowanie handlem punktami jest duże. Tygodniowo na specjalnych portalach rejestruje się średnio 800 tys. osób. Handlujący działają też na Facebooku.