Motor mimo sporej wpadki z 3 ligowcem w Fortuna Pucharze Polski, zaskakuje wszystkich, wygrywając 1:2 z liderem PKO BP Ekstraklasy na obcej ziemi.
W minionym tygodniu ekipa Motoru Lublin rozgrywała 2 mecze. Pierwszy w zawodach o Fortuna Puchar Polski z Unią Skierniewice, która występuje w Betclic 3. lidze. Przed meczem ekipa z Lublina przez wzgląd właśnie na tę różnicę klas rozgrywkowych, była typowana jako faworyt do wygranej w pojedynku 1/32 turnieju. Początek meczu nie do końca potwierdzał oczekiwania kibiców. Spotkanie zaczęło nabierać tępa dopiero po 20 minutach. Wtedy ataki obu zespołów zaczynały być coraz bardziej niebezpieczne i skuteczne. Impas przełamali jako pierwsi zawodnicy Unii już 31. minucie. Motor popełnił błąd – Marek Bartos przepuścił piłkę, co wykorzystał Kamil Sabiłło. Ruszył on prawym skrzydłem i oddał strzał z ostrego kąta, po czym piłka odbiła się niefortunnie i trafiła pod nogi Papikiana, który wyprowadził trzecioligowca na prowadzenie. Na odpowiedź motoru trzeba było czekać aż do 54 minuty. Po długim budowaniu akcji przy polu karnym Unii, Filipowi Lubereckiemu udało się oddać precyzyjny strzał pod poprzeczkę, dzięki czemu już drugi raz w tym spotkaniu mieliśmy remis. W 68. minucie Motor mógł objąć prowadzenie, gdy Filip Wójcik posłał świetne podanie do Ndiaye, ale ten nie wykorzystał fenomenalnej sytuacji sam na sam z
bramkarzem. Mimo trudnych warunków pogodowych obie drużyny starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie meczu nie udało się rozstrzygnąć w regulaminowym czasie gry. W 112. minucie wydawało się, że Motorowi uda się wyjść na prowadzenie po strzale Ndiaye. Jednak sędzia wskazał na spalonego. Z kolei w 118. minucie Bartosz Wolski bliski był trafienia głową. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w serii rzutów karnych. Kaan Caliskaner nie trafił swojej 11, co pozwoliło unii ostatecznie wygrać spotkanie. Bohaterem meczu został Kamil Sabiłło, który swoim celnym strzałem zapewnił Unii sensacyjny awans do 1/16 finału Pucharu Polski. To historyczne osiągnięcie dla zespołu ze Skierniewic. Motor stał się siódmym zespołem z Ekstraklasy, który odpadł na pierwszym etapie Pucharu Polski. Po meczu trener wypowiedział się o spotkani jak o kolejnej trudnej lekcji dla beniaminka.
Po porażce ze Skierniewicką Unią na drużynę z Lublina czekał trudny mecz wyjazdowy z Lechem Poznań, który na swoim stadionie jest jedną z najmocniejszych drużyn w Polsce. Co podkreśla fakt, że ostatnio na swoim stadionie pozwolili sobie na utratę bramki 3 sierpnia. Spotkanie odbyło się w ramach kolejnej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Przed meczem wydawało się oczywistym, że Kolejarz narzuci gościom swój styl gry i zdominuje spotkanie swoją bardzo dobrą grą w tym sezonie. Pierwsze minuty meczu zdecydowanie potwierdzały tą tezę. W 24 minucie gospodarze zdołali strzelić bramkę po świetnym podaniu Sousy do Ishaka, który zdołał oddać precyzyjny strzał i pokonać Kacpra Rosę. Na odpowiedź Lublina nie trzeba było długo czekać. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry zespół odrobił stratę po strzale Samuela Mraza dokładnie minutę po akcji Lecha. Po meczu Trener podkreślił wagę szybkiej odpowiedzi po straconej bramce.
Poznańska drużyna jakby rozdrażniona poczynaniami beniaminka. Rozpoczęła kolejny atak. Po raz kolejny jej głównymi kreatorami byli Ishak i Sousa . Mimo trafienia do siatki gol nie został uznany. Powodem anulowania było ustawienie się kapitana Lecha na pozycji spalonej. Po rozpoczęciu się drugiej połowy mecz zrobił się jeszcze ciekawszy. W 54 minucie piłkę w siatce po raz drugi w tym spotkaniu umieścił Mraz. Tym samym dał on prowadzenie swojej drużynie. Kolejne minuty to stałe natarcia na bramkę z obu stron. O Hat-tricka otarł się napastnik Motoru, któremu udało się zdobyć 3 bramkę, jednak w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. Świetną akcję 1 na 1 miał też kapitan gości Piotr Ceglarz. Jednak ostatecznie nie udało się jej sfinalizować. Zażarcie atakował taż rozwścieczony wynikiem Kolejarz, bezskutecznie. Po ostatnim gwizdku sędziego wynik korzystny dla przyjezdnych utrzymał się. Po meczu tak wypowiedział się o tym sukcesie Mateusz Stolarski:
Kolejny mecz Motor Lublin zagra 19 października z Widzewem Łódź o 14:45.