W czwartek w Lublinie rozpoczął się koszykarski turniej Suzuki Pucharu Polski. W pierwszym dniu zmagań awans do półfinałów wywalczył King Szczecin oraz Polski Cukier Pszczółka Start Lublin. W obu starciach do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. King pokonał Anwil Włocławek 98:94, natomiast Start wygrał z faworyzowaną Eneą Zastal BC Zielona Góra 82:81.
Jeszcze przed rzutem sędziowskim wiadomo było, że zgromadzeni na obiekcie w Lublinie kibice zobaczą mecz walki. Pierwsze punkty dla swojego zespołu zdobył Jimmie Taylor, ale goście nie byli dłużni. Trwała wymiana oczek pomiędzy zespołami. Już w pierwszej kwarcie widać było, że Dragan Apić będzie mocnym ogniwem swojej drużyny. Jego rzuty znajdywały drogę do kosza, a zawodnicy Startu łapali faule. Ostatnia akcja rzutowa Damiana Jeszke była okazją do prowadzenia czterem punktami, ale pomimo niecelnego rzutu, to Start wciąż prowadził.
– komentuje Damian Jeszke, niski skrzydłowy Polskiego Cukru Pszczółka Start.
W drugiej kwarcie wyszli na prowadzenie zielonogórzanie, dzięki trafnym rzutom Andrzeja Mazurczaka i Devoe Josepha. Nie trwało to długo. Tane Spasev wziął przerwę na żądanie dla swoich zawodników. Na tablicy wyników widniał rezultat 20-18 dla gości. Po przerwie obie drużyny oddawały nieskutecznie rzuty do kosza lub popełniały błąd 24 sekund. Dzięki udanemu rzutowi Mateusza Dziemby za trzy, Start wyszedł na 1-punktowe prowadzenie. Goście odwdzięczyli się tym samym, nie pozwalając lublinianom długo cieszyć się prowadzeniem. Kolejne akcje pokazały, że to Start jest silniejszy i nie da sobie dyktować warunków. Udany wsad w końcówce tej części Mateusza Kostrzewskiego czy celne rzuty Dziemby i Eljaha Wilsona dały prowadzenie gospodarzom 34:31.
– podsumowuje Mateusz Dziemba, kapitan Polskiego Cukru Pszczółka Start.
Podobnie jak w pierwszej części spotkania Start grał pełen zdeterminowania i głodu walki. Tempo narzucone przez ich drużynę okazało się ogromnym wyzwaniem dla zespołu z Zielonej Góry. Enea Zastal musiała nadganiać, a skuteczność rzutów czasami pozostawiała wiele do życzenia. Wykorzystywali to doskonale gospodarze, którzy budowali swoją przewagę.
Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Michaelyn Scott, który kilkukrotnie skutecznie oddawał rzuty za trzy punkty. Poza tym punktowali Jimmie Taylor, Cleveland Melvin, Dziemba i Wilson, którzy sprawiali też również spore problemy defensywie swojego rywala.
Po czterech kwartach na tablicy widniał rezultat 71:71. Na początku dogrywki Melvin ruszył dynamicznie pod kosz, zdobywając pierwsze punkty dla swojej drużyny w tej części. Kiedy do końca pozostały nieco ponad cztery minuty, Taylor wykorzystał nieuwagę gości i przechwycił ich piłkę. Tylko pojawił się problem, bo był błąd kozłowania. Pierwsze punkty dla drużyny Enei Zastal zdobył Apić, który doprowadził do remisu. Potem gospodarze odskoczyli gościom na trzypunktowe prowadzenie. Joseph wziął jednak sprawy w swoje ręce i było 77:77. Do końca dogrywki pozostała ostatnia minuta. Cała ekipa Startu zdołała rzucić 11 punktów. Taylor postawił kropkę nad i. Po niecelnym rzucie Scotta, zebrał piłkę i oddał celnie lay-up, doprowadzając do wygranej swojego zespołu 82:81 w ostatniej sekundzie meczu!
– o tym, co zawiodło w drużynie Enei Zastal, tłumaczy Krzysztof Sulima.
Enea walczyła o podtrzymanie świetnej passy i ponowne zdobycie trofeum, lublinianie natomiast zamierzali przerwać swoją czarną serię. Zespół gospodarzy walczył do końca, grając swoje, a goście byli bezradni wobec ich skuteczności. To przełożyło się na wynik spotkania. Polski Cukier Pszczółka Start zwyciężył 82:81 w dogrywce. Drużyna Tane Spaseva zawalczy w sobotnim półfinale z Kingiem Szczecin. Czy lublinianie wywalczą walkę o Puchar Suzuki Polski? Tego dowiemy się już niebawem! Początek meczu w Lublinie o godzinie 15:00.
Marika Sońta