Co roku wiosną i jesienią na Lubelszczyźnie odbywa się szczepienie lisów.
Specjalny lek jest rozprowadzany na terenie całego województwa. Kilkaset tysięcy szczepionek w ilości od 20 do 30 dawek na kilometr kwadratowy, zostanie rozrzucone z samolotów. Trafią one na pola i łąki.
Właśnie dzięki takim zabiegom, od kilku lat na Lubelszczyźnie nie odnotowano żadnego przypadku wścieklizny. O szczegółach mówi Paweł Piotrowski, Lubelski Wojewódzki Lekarz Wterynarii.
Choć powszechnie mówi się, że trwa szczepienie lisów, z leku mogą skorzystać wszystkie dzikie zwierzęta. Wbrew pozorom nie tylko lisy mogą być niebezpiecznym nosicielem choroby. Jakub Iwanicki z Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt podkreśla, że najbardziej narażone mogą być te zwierzę ta domowe, które mają kontakt z dzikimi.
W przypadku ludzi, którzy zostali np. ugryzieni przez dzikie zwierzę lub nie wiemy czy zwierze było szczepione, niezwłocznie należy udać się do lekarza. Jeśli zaś podejrzewamy, że nasz zwierzak domowy mógł zarazić się wścieklizną, niezwłoczniie powinniśmy zgłosić wszelkie objawy weterynarzowi.
Szczepienia prowadzone są wiosną oraz jesienią od 2002 roku. Od ponad dwóch lat nie odnotowano żadnego przypadku wścieklizny. Tegoroczna akcja szczepień potrwa do 16 kwietnia.
Marta Zinkiewicz/Mateusz Konca



