W ostatnim meczu na Arenie Lublin w tym sezonie piłkarze miejscowego Motoru zremisowali 1:1 ze Stalą Rzeszów. Pomimo objęcia prowadzenia gospodarzom nie udało się utrzymać korzystnego wyniku do końca spotkania.

źródło: motorlublin.eu
Rywalizacja z walczącymi o awans do II ligi „Stalowcami” stała na wysokim poziomie. Goście od początku spotkania przejęli inicjatywę, przez co raz po raz zagrażali bramce ”żółto-biało-niebieskich”. Wysoki pressing, który założyli podopieczni Janusza Niedźwiedzia dał się we znaki lublinianom. W ciągu kilku minut udało im się zagrozić bramce strzeżonej przez Adriana Olszewskiego. Dwie dogodne okazje zmarnował Damian Chromiński. Najpierw trafił w słupek, a po chwili pomocnik Stali Rzeszów stanął oko w oko z golkiperem „Motorowców”, jednak obronną ręka z tego starcia wyszedł Olszewski. Po 30 minutach tempo meczu nieco spadło, gra stała się bardziej wyrównana. Swoją szansę miał Grzegorz Bonin, ale jego próba uderzenia z powietrza nie zakończyła się powodzeniem. Ostatnie minuty pierwszej odsłony należały do gości. W doliczonym czasie gry gola mógł zdobyć Łukasz Mozler, jednak znów na posterunku był Olszewski . Na przerwę oba zespoły schodziły więc przy bezbramkowym remisie. Opiekun Stali Rzeszów Janusz Niedźwiedź narzekał na brak skuteczności swoich zawodników.
-mówi Janusz Niedźwiedź
Początek drugiej połowy był bliźniaczo podobny do tej pierwszej. Znów przeważali piłkarze z Podkarpacia. Gospodarze, by wygrać musieli wziąć się w garść i na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw doskonałą szansę zmarnował Szymon Rak, który w stu procentowej sytuacji oddał za słaby strzał. Dwie minuty później padł już gol. Grzegorz Bonin zbiegł z prawej strony boiska do środka, po czym odegrał futbolówkę do Marcina Michoty. Piłka po strzale obrońcy Motoru trafiła w jednego z zawodników Stali Rzeszów i wpadła do siatki obok zdezorientowanego golkipera gości. Stracona bramka podziała mobilizująco na podopiecznych Janusza Niedźwiedzia, którzy ruszyli do ataku. Stworzyli kilka groźnych sytuacji, z których co najmniej dwie mogły zakończyć się golem, ale między słupkami czujny był Olszewski. W 77. minucie ostatnie ostrzeżenie dał Grzegorz Goncerz. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Jednak po chwili snajper Stali Rzeszów dopiął swego. Michał Gałecki faulował go w polu karnym, więc arbiter bez wahania podyktował rzut karny, a jedenastkę na gola zamienił Wojciech Reiman.
-wyjaśnia Gałecki
„Motorowcy” kończyli mecz w dziesiątkę . Ukarany drugim żółtym kartonikiem został Tomasz Brzyski i musiał udać się do szatni. To spowodowało, że gospodarze musieli cofnąć się do obrony. Goncarz, zdobywca wyrównującego gola dla Stali mógł okazać się bohaterem spotkania. Napastnik zespołu z Podkarpacia otrzymał podanie przed polem karnym gospodarzy i zdecydował się na strzał, jednak uderzył niecelnie, minimalnie obok słupka . To był ostatni akcent tej rywalizacji. Do końca meczu nie padła już żadna bramka i starcie obu drużyn zakończyło się remisem 1:1. Warto przypomnieć , że było to ostatnie spotkanie dla podopiecznych Roberta Góralczyka w tym sezonie na Arenie Lublin. Pozostałe „domowe” mecze w rundzie wiosennej lublinianie rozegrają w Zamościu, na obiekcie miejscowego Hetmana.
-ocenia szkoleniowiec Motoru Lublin
W następny weekend lublinian czeka spotkanie na wyjeździe. Piłkarze Motoru Lublin udadzą się do Chełma, gdzie zmierzą się z Chełmianką.
Współautor: Daniel Kordulski