Zarówno piłkarze na murawie, jak i kibice na trybunach stworzyli w niedzielę na stadionie przy Al. Zygmuntowskich w Lublinie emocjonujące widowisko. Piłkarze Motoru pokazali charakter, wygrywając z Radomiakiem 3:0. Zwycięstwo zapewniło lubelskiemu klubowi utrzymanie w lidze.
Mecz od mocnego uderzenia zaczęli gospodarze. Od początku to lublinianie przejęli inicjatywę i zepchnęli rywala na jego połowę. Taka taktyka opłaciła się, bo już w piątej minucie na prowadzeniu był Motor. Po nieporozumieniu w polu karnym defensorów Radomiaka, jednego z obrońców gości wyprzedził Damian Szpak i precyzyjnym strzałem z powietrza posłał piłkę do siatki radomian.
Po tym golu obraz gry się nie zmienił. Lublinianie atakowali, gospodarze częściej byli przy piłce. W 30. minucie dobrze z rzutu wolnego uderzał Łukasz Matuszczyk, ale bramkarz Radomiaka jeszcze tym razem poradził sobie z tym strzałem.
Do przerwy utrzymał się wynik 1:0 dla gospodarzy i trzeba przyznać, że był to rezultat w pełni zasłużony.
Na początku drugiej połowy gra się nieco wyrównała, ale Motorowcy potrafili wykorzystać stały fragment gry. W 56. minucie do piłki ustawionej około 20. metrów od bramki Radomiaka podszedł Łukasz Matuszczyk. Pomocnik Motoru uderzył w samo okienko bramki gości i można powiedzieć, że „zdjął pajęczynę”. Strzelec pięknego gola przyznaje, że nawet na treningu niezbyt często udaje mu się trafić w ten sposób: – Na treningach staram się to ćwiczyć i doskonalić, ale muszę przyznać, że zbyt często nie zdarzają mi się takie strzały, jak ten dzisiejszy. Tak jak mówię, staram się to szlifować kiedy tylko mogę i dziś widzieliśmy tego efekt – mówił po meczu pomocnik żółto-biało-niebieskich.
W kolejnych minutach to goście stworzyli sobie okazje do strzelenia kontaktowej bramki, ale ani piotr Prędota, ani Kacper Wnuk nie potrafili znaleźć drogi do bramki gospodarzy. Zapędy piłkarzy Radomiaka szybko zgasili jednak gospodarze. W 75 minucie wprowadzony chwilę wcześniej Vincent Kayizzi podał piłkę w pole karne, tam do futbolówki dopadł Grzegorz Bronowicki, który minął obrońcę i strzałem w długi róg pokonał bramkarza radomian.
W końcówce spotkania doszło jeszcze do przepychanki wśród piłkarzy. W efekcie sędzia postanowił wyrzucić z boiska Macieja Świdzikowskiego z czerwoną kartką oraz ukarać Igora Migalewskiego, drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Obie ekipy kończyły więc w dziesiątkę.
Wynik nie zmienił się już do końca spotkania, Motorowcy zrewanżowali się zatem Radomiakowi za porażkę w rundzie jesiennej, gdy to radomianie byli górą w meczu u siebie, właśnie w stosunku 3:0.
Przed meczem nastroje w lubelskim zespole były bardzo bojowe, zawodnicy zdawali sobie sprawę ze stawki pojedynku z Radomiakiem. – Myślę, że w tym tygodniu narodziło się coś, co podziałało na nas wyłącznie w pozytywny sposób. Przeprowadziliśmy sobie kilka męskich rozmów, że tak dalej nie może być i że wreszcie musimy się przełamać, a najlepszą okazją do tego będzie mecz z Radomiakiem. Wiadomo jak tutaj w Lublinie każdy podchodzi do tego spotkania. Myślę, że naszą walką i zaangażowaniem pokazaliśmy, że warto na Motor Lublin liczyć – podkreślał Łukasz Matuszczyk.
Wspomnieć należy także o postawie kibiców obu drużyn, którzy stworzyli imponujące widowisko na trybunach. Do Lublina przyjechało niemal 1000 fanów Radomiaka, a i kibice Motoru stawili się w bardzo dużej liczbie. Sympatycy żółto-biało-niebieskich, oprócz głośnego dopingu, zaprezentowali efektowną sektorówkę, pojawiły się też race. Granie przy takiej publiczności to sama przyjemność, co potwierdza Grzegorz Bronowicki – Oby więcej takich meczów. Jeżeli jest cicho, nie ma tego piłkarskiego święta to i na boisku to widać i słychać. Jeżeli są kibice, jest doping to adrenalina się podnosi. I o to chodzi! – mówił doświadczony defensor.
Niezwykle zadowolony z przebiegu gry był też trener Motoru, Przemysław Delmanowicz: – Zwyciężył zespół bardziej zdeterminowany, któremu bardziej zależało. My mieliśmy swój cel, który osiągnęliśmy. Zawodnicy zagrali naprawdę to, co założyliśmy sobie na odprawie przedmeczowej i później w przerwie. Zastosowaliśmy na początku pressing, wiedzieliśmy dobrze jak Radomiak gra, ja oglądałem kilka filmów z meczami tej drużyny. Byliśmy pełni obaw przed tym spotkaniem, ale zrealizowaliśmy założenia taktyczne i udało się wygrać.
Dzięki wygranej z Radomiakiem Motor zapewnił już sobie utrzymanie. Po tym meczu lublinianie zajmują 14. lokatę w gr. wschodniej II ligi, a na swoim koncie mają 35 punktów, czyli 5 oczek przewagi nad strefą spadkową. W ostatniej kolejce podopieczni Przemysława Delmanowicza wybiorą się do Elbląga, na mecz z ostatnią w tabeli Concordią.