Nowy rok, stara Avia. Duma lotniczego miasta rozprawiła się w trzech setach z AGH Kraków, umacniając się w walce o miejsce na podium.
Mecz z siatkarzami z Małopolski, z pewnością był dobrą okazją na powrót do ligowych zmagań po krótkiej przerwie świątecznej. AGH po 15 rozegranych meczach miało na swoim koncie jedynie 9 punktów. Świdniczanie uzbierali ich natomiast 27, wygrywając 10 spotkań do tej pory. Przed samym pojedynkiem Avia była, więc znacznym faworytem. Jedynie aspekt zdrowotny mógł pokrzyżować plany gospodarzom. Od miesiąca z kontuzją kostki walczy Aleksander Czerwiński, a ponadto z tym samym problemem zaczął zmagać się Tomasz Kryński – podstawowy atakujący oraz czterokrotny MVP w tym sezonie.
Pierwszy set był pełną dominacją Avii. Po atakach, w głównej mierze, Macieja Ociepskiego oraz Macieja Ptaszyńskiego Świdniczanie wyszli na prowadzenie 10 do 4. Taka zaliczka punktowa pozwalała podopiecznym Jakuba Guza na spokojne prowadzenie gry. Krakowianie nie potrafili niczym zagrozić przeciwnikom. Z szeregów AGH z pewnością możemy wyróżnić Jakuba Kaliszuka – autora 8 punktów w pierwszej partii spotkania. Jeden zawodnik to jednak za mało na tak dysponowaną drużynę Avii. Gospodarze utrzymali swoją przewagę i wygrali inauguracyjnego seta 25 do 19.
Podsumował trener Avii – Jakub Guz
Drugi set był całkowicie inny niż poprzedni. Do stanu 12:12 gra toczyła się punkt za punkt. Potem, niespodziewanie to Krakowianie wyszli na prowadzenie, odskakując rywalom na 4 punkty. W momencie wejścia na zagrywkę Krzysztofa Pigłowskiego tablica wyników wyświetlała zapis 13 do 16. Rozgrywający zza linii 9 metra zszedł dopiero po 7 akcjach punktowych swojego zespołu. Tym samym Avia z czteropunktowej straty, sama wyszła na trzy oczka przewagi. AGH nie znalazło odpowiedzi na poczynania żółto-niebieskich siatkarzy, przez co drugi set również powędrował na konto drużyny gospodarzy.
Mówił zawodnik z lotniczego miasta – Mateusz Łysikowski
Trzeci i jak się później okazało ostatni set, z początku był bliźniaczo podobny do poprzedniego. Remis utrzymywał się do wyniku 14:14. W tym momencie to Avia przejęła inicjatywę, obejmując minimalne prowadzenie. Tej przewagi nie wypuścili, aż do samego końca. 26:24 i to Avia zainkasowała pierwsze punkty w nowym roku. MVP spotkania został Mateusz Łysikowski, który przez problemy atakujących był zmuszony do gry na nowej dla siebie pozycji. Jak sam przyznał po meczu, trener dał mu proste wskazówki, jak ma wykorzystywać swoje atrybuty.
Teraz czas na wyjazdowy maraton Avii, który rozpocznie się już w najbliższy piątek, przeciwko SMS-owi Spała. Kolejne domowe spotkanie żółto-niebiescy rozegrają dopiero 15 lutego. Ich rywalem będzie niepokonany lider Tauron 1 ligi – CHKS Chełm.