Przyszedł czas, by zrobić im rachunek sumienia. Ale nie ma się czego bać, bo przecież to był wyjątkowo dobry rok dla polskich artystów. Niejednokrotnie byli oni w lepszej formie, niż Adam Małysz w czasach swoich największych zwycięstw. Nasi idole pokazali nam, że są w stanie dokonać rzeczy niemożliwych. Zdobywali szczyty, o których zwykły szary człowiek nawet bał się pomyśleć. Ogromny wysiłek włożony w osiągnięcie tych sukcesów zasłużył na największe uznanie, może nawet na Złoty Mikrofon Popcornu. Jeszcze przez wiele lat będziemy mówić o wydarzeniach roku 2012, których udziałem byli nasi (jak to dumnie brzmi) celebryci. Jeśli nie stracą formy w kolejnych miesiącach, w naszym oku jeszcze nie raz zakręci się łza. Tak, jak kręciła się niedawno w tych momentach:
1. Pies uzależniony od marihuany
Ramonę poznaliśmy już dawno. Ramonę J., pierwszego w III RP psa narkomana. Jego nieodpowiedzialne zachowanie mogło sprowadzić na znaną piosenkarkę Korę Jackowską olbrzymie kłopoty. Suka zamówiła pocztą 60 gram marihuany, nie zachowując przy tym elementarnych zasad bezpieczeństwa. Już po odkryciu narkotykowego skandalu, Ramonka nie zabrała głosu, kierując wszelkie oskarżenia na jej opiekunkę. Policja przeszukała więc mieszkanie artystki, znajdując kolejne 3 gramy marihuany, ukryte pewnie niedbale przez psa. Skąd się one wzięły? Przecież to oczywiste – tłymaczy menadżerka Kory Katarzyna Litwin:
Przykro nam, że z powodu znikomej ilości suszonych konopi indyjskich, które znajdowały się w domu dla celów badawczych, skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko Korze. Kamil Sipowicz, partner Kory – poeta, rzeźbiarz, malarz i naukowiec (posiada tytuł doktora nauk humanistycznych), jest autorem książek poświęconych historii konopi oraz hipisów w Polsce. Aktualnie kończy pracę nad kolejną pozycją o podobnej tematyce, a niewielką ilość marihuany przechowywanej w domu traktował jak materiał badawczy służący do zdjęć i opisów.
Uff. Dobrze, że się wyjaśniło.
2. Tak niewiele zabrakło Natalii, by zapobiec tej śmierci
Dwanaście lat temu Natalia Lesz mogła zostać naszą bohaterką narodową, pierwszą damą hip-hopu, osobą, przez którą nigdy nie powstałby film „Jesteś Bogiem”. Mogła uratować rapera Magika, mogła przyczynić się do powstania jeszcze wielu fenomenalnych płyt (z jej udziałem), ale niestety… studiowała. Nie wiadomo, jak długo Natalia nosiła w sobie te przykre przeżycia, ważne, że w końcu wyrzuciła to z siebie i być może teraz jest już jej lżej na sercu.
Zawsze miałam słabość do zagubionych chłopców. Do niepokornych osobowości. Może dlatego, zanim nawet obejrzałam film „Jesteś Bogiem”, wciąż miałam idealistyczną wizję, że gdybym mocno przytuliła Magika, dzisiaj pisalibyśmy piosenki, niczym Liber i Grzeszczak. Stało się inaczej, bo w tym czasie, mieszkałam, studiowałam, kochałam i próbowałam stawiać pierwsze kroki zawodowe w Stanach. Zapomniałam też, że przytulało go wiele dziewczyn.
Wypowiedź Lesz zrobiła duże wrażenie nawet na Czesławie Mozilu, który w geście solidarności oświadczył:
Jestem przekonany że gdybym mocno przytulił Magika, dzisiaj Paktofonika miałaby więcej bitów inspirowanych moim Akordeonem. Stało się niestety inaczej drodzy fani Polskiego Hip Hopu bo w tym czasie mieszkałem, studiowałem, pieprzyłem się i próbowałem stawiać pierwsze kroki zawodowe w Danii. Niestety nie udało się przebić w Danii, dlatego zrobiłem wielką karierę w Polsce jako Czesław Śpiewa. Będę grał na dniach Karpia, Świni i Zabrza do końca mojego życia, a wasz Burmistrz będzie płacił z budżetu miasta ogromne kwoty za mój taniec na rurze.
Piękny gest.
3. My name is Okupnik. Adele Okupnik.
W 2012 roku okazało się też, że mamy swoją Adele. Jest nią Tatiana Okupnik, która niczym ostra dziewczyna Jamesa Bonda wyśpiewała „Skyfall” tak pikantnie, że aż towarzyszącym jej muzykom zrobiło się gorąco z wrażenia. Pocą się zresztą za każdym razem, gdy to słyszą. Pewnie dlatego tak szybko usunęli słynne nagranie ze swojej strony internetowej. Dla wszystkich pocących się mamy jednak dobrą wiadomość – kolejne przygody Agenta 007 dopiero za mniej więcej 5 lat. Jest więc jeszcze dużo czasu, by się przygotować…
4. Wydrukowali jej za małe litery
Tatiana Okupnik przynajmniej sobie pośpiewała. A biedna Edyta Górniak pojechała na koncert do Empiku i… zapomniała tekstów swoich własnych piosenek. Nie pomogła nawet podrzucona piosenkarce wkładka z płyty, bo jak się szybko okazało… litery w niej były za małe. I stała zagubiona Górniak na scenie, wygadując głupoty do mikrofonu. W pewnym momencie chciała nawet użyć podstępu, namawiając do „wspólnego” śpiewania zgromadzone przy scenie osoby. Niestety, patrząc na olewczą reakcję publiczności tępo strzelającej foty na lewo i prawo, zachodzi podejrzenie, że była to wycieczka z Chin, która nie rozumie języka polskiego, ale za to świetnie umie piszczeć. W rezultacie piosenkarce udało się bezbłędnie zaśpiewać 5 (słownie: pięć) słów, które (o, ironio) idealnie podsumowały promocyjny koncert: Zapamiętaj nas, zanim zgaśnie świat. Może następnym razem pani Edyta weźmie sobie to zdanie do serca. Przy okazji polecamy wydawanie płyt na winylu – tam wkładki mają większe litery.
5. Acta Hołdysa
Zbigniew Hołdys dał nam przykład już w styczniu, „jak zwyciężać mamy”. To wtedy większość Polaków nie chciała zgodzić się na przyjęcie kontrowersyjnego dokumentu, ograniczającego ich wolność w sieci. Inne zdanie miał jednak mocno były gitarzysta Perfectu:
Kiedy wreszcie na temat paktów ACTA, SOPA i PIPA ktoś k…a zapyta okradanych?
Wy po prostu chcecie mieć naszą prace za friko – to wszystko. Protestującym internautom i wielomiliardowym koncernom chodzi o to, by nam nie płacić. By nie karać tych, co nam nie płacą.
Coraz ostrzejsze wypowiedzi Hołdysa pod adresem protestujących nie zostały jednak bez odpowiedzi, a sam muzyk szybko przekonał się, że po drugiej stronie stoją nie tylko sami złodzieje, ale młodzi inteligentni ludzie, którzy w ACTA widzą większe zagrożenie, niż tylko zakaz bezmyślnego ściągania płyt, których „i tak nikt nie chce słuchać.”
Na wyróżnienie w tym rankingu zasługuje też Ewa Farna, która w 2012 roku została mistrzynią kierownicy. Na szczęście maturę zdaje się tylko raz w życiu (choć niektórym, tak się tylko zdaje). Okazało się też, że Ewa Farna za kierownicą to zupełnie inny człowiek.
Zapraszam na Polskie Nagrania
tomek kowalewicz
Co do punktu numer 4: no naprawdę wielkie przewinienie, zapomniała tekstu, oburzające. To, że jako pierwsza polska artystka zaśpiewała koncert wyemitowany przez HBO zapewne gdzieś panu Tomkowi umknęło. Cóż, tak to bywa kiedy za często czyta się Pudelka, zamiast skoncentrować się raczej na muzyce. Ale w sumie fakt, zapomniałem, w końcu jest pan z radia, kto by się przejmował muzyką skoro można sobie poplotkować. Pozdrawiam!
Ale czy tekst (pisany z przymrużeniem oka, choć to nawet mało istotne) nie pozostawia przypadkiem autorowi dowolności co do wyboru…? Pozdrawiam.