UWAGA! BRZYDKIE SŁOWA!
– Czy naprawdę uważacie, że kupowanie oryginalnych płyt nie ma żadnego sensu? – pytam czasami moich zaprzyjaźnionych „piratów” i za każdym razem słyszę:
– Tak. Jaki sens może mieć wydawanie ciężko zarobionych pieniędzy na coś, co w internecie leży za darmo i nawet nie trzeba się po to schylać?
– A co z siódmym przykazaniem? – wyprowadzam kolejny cios. Ale riposta jest zabójcza.
– To było ich aż siedem?
Bo z piratami nie wygrasz – możesz podawać im milion mniej lub bardziej racjonalnych powodów, że oryginalne jest lepsze, ale i tak w końcu usłyszysz: „jeb się”. Kazik pisał kiedyś we wkładkach do swoich płyt, że kto kupuje płyty od złodzieja jest kutasem i niech spierdala i… fani wzięli sobie te słowa do serca. Dzisiaj zamiast kupować, ściągają je z sieci. Najwierniejsi mieli nowy album Kultu wcześniej, niż sam Kazik. Na szczęście szybko podzielili się z nim linkiem do strony.
Jestem nawet przekonany, że gdyby zpav uczciwie podchodził do tworzenia listy najlepiej sprzedających się krążków w naszym kraju to w pierwszej setce byłyby tylko płyty… czyste. Każdego tygodnia z wypiekami na twarzy moglibyśmy śledzić, do kogo trafi koszulka lidera? Verbatim czy TDK? Kartonik, czy slim?
Czy naprawdę uważacie, że kupowanie oryginalnych płyt nie ma żadnego sensu? Powtarzam to pytanie, ponieważ wczoraj w sklepie muzycznym w końcu usłyszałem tę jedyną słuszną odpowiedź. (że też nigdy na to nie wpadłem). Zainteresowany nowościami dotarłem do litery W, gdzie stało już dwóch napakowanych mężczyzn bez szyi, mocno zainteresowanych albumem grupy Weekend. Obaj chcieli kupić ten album, ale coś w środku nie pozwalało im się do tego przyznać. W końcu jeden z nich rzucił: – chodź kupimy, sprawdzimy czy działa.
I dzisiaj na pewno już to wiedzą. Wydali 35 zł, ale w rezultacie otrzymali odpowiedź na pytanie, które mogłoby męczyć ich jeszcze przez wiele dni. Czyli jednak kupowanie oryginalnych płyt ma sens.
Mógłbym oczywiście napisać tutaj, że dzięki oryginałom, mam w swojej płytotece cd pachnące różami; książki, plakaty, pocztówki, ołówki, zdjęcia, kostki do gitary, nuty dołączane do wydawnictw; blaszane i ośmiokątne pudełka; specjalne edycje przypominające książki; płyty w kształcie róży, ale i tak w odpowiedzi na pewno usłyszę: jeb się.
Muszę już kończyć, bo lecę po płyty Edyty Bartosiewicz. W jednym ze sklepów jest promocja – są po dwie dychy. Mógłbym je ściągnąć w trzy minuty z neta, ale kupię, bo chcę sprawdzić, czy działają.
Za tydzień odpowiem.
Zapraszam na Polskie Nagrania
tomek kowalewicz
Sama prawda. To samo tyczy się oprogramowania. Co z tego, że do zastosowań domowych można użyć darmowych programów np. na licencji GPL, ale nie, trzeba ściągnąć „ten kombajn” bo jak sprzedają za tyle tyś. zł to pewnie dobry.
Pomijając kwestie finansowe, płyta fizycznie w ręku to jest to. Tak jak czytanie książki papierowej i cyfrowej. Czujemy, widzimy, jednak cyfrowo jakoś tak bez duszy. Inaczej się odbiera kolekcje folderów na dysku, a inaczej na półce.
dupa tam…kto ściąga niech ściąga, nie ma nikt pojęcia z tzw. artystów ilu ludzi miało kontakt z ich muzyką i dzięki temu sięgało po oryginały- nigdy w życiu ni kupiłbym płyty w ciemno a jak przesłucham i jest dobra to kupuję tyle w temacie i Ci debile nie wiedzą że w radio raczej całej ich płyty nikt ni puści poza 2 singlami więc się przed frajerami bronię ściągając najpierw z sieci całość i oceniając wedle swych upodobań – Customer Rights – Biatch!!! a też nie mam zamiaru latać ja ułom po sklepach i oddawać byle ścierwa (dzięki netowi zaoszczędziłem kupe siana na nowej płycie soundgarden np bo ssie pałę…po ściągnięciu od razu skasowałem
Tak na prawdę, jak jest mnie stać na płytę którą nawet nielegalnie pobrałem to i tak z szacunku do artysty ją kupuje. Sęk w tym że w Polsce jest bieda i nie każdego stać na kupowanie oryginalnych plyt po 30 zł. Więc zatrzymanie piractwa w ogóle nie zwiększy obrotów artystów, bo ludzi najzwyczajniej nie stać na oryginalne płyty!
to taki zamknięty łańcuch trochę, kto nie słuchał oryginalnych nagrań na lepszym niż mini-wieża sprzęcie, siedząc w zaciszu własnego pokoju słuchając nagrań z lat 60′-tych gdzie kapela grała w rogu ogrodu, z całą tą pasją przeciwko wojnie, i grali oni tylko dla Ciebie, to niestety na boomboksach i komputerowych głośnikach tego nie doświadczy, po co więc wydawać pieniądze na jakość jak można mieć mp3 128kbps.
pomijając przeliczniki, 8 funtów na godzinę koszt płyty 5 funtów,
7 złotych na godzinę, koszt płyty – 35 zł
Masakra, ja kupuję płyty tylko ze sprawdzonego źródła, głównie w empiku. Wiem, że to nowy produkt i, że faktycznie w ten sposób wspieram swojego ulubionego artystę.
taaa, tez wole doplacic i kupic z empika, wzamian za pewnosc o legalne zrodlo