Podsumowanie sezonu Premier League!

Za nami jeden z najbardziej wyrównanych i zaskakujących sezonów Premier League. 2 kluby z BIG 6 poniżej 15 miejsca. Manchester City bez trofeum, Liverpool z mistrzostwem w pierwszym sezonie Arne Slota. Niesamowicie wyrównany poziom i tylko forma beniaminków nie dziwi. Zapraszam na podsumowanie sezonu w najlepszej lidze świata.

fot: LFC.pl

20 – Southampton (12)
12 punktów, 26 strzelonych bramek i aż 86 straconych. Tak naprawdę na tym moglibyśmy zakończyć to podsumowanie. Kiedy dorzucimy do tego tylko dwa zwycięstwa (z Evertonem i Ipswich) 3 różnych trenerów i spadek do Championship przypieczętowany na 7 kolejek przed końcem rozgrywek, wychodzi nam absolutna tragedia. Najlepszym strzelcem zespołu był Cameroon Archer który zdobył… 5 goli we wszystkich rozgrywkach! Jedynem pozytywem nich będzie to, że nie pobili rekordu Derby Country z najniższą zdobyczą punktową w lidze. „Święci” muszą wziąć się w garść, bo z takim poziomem gry mogą podzielić los Luton i zaliczyć dwa spadki z rzędu.

19 – Ipswich (22)
Raczej mało kto spodziewał się, że Ipswich utrzyma się w najlepszej klasie rozgrywkowej, ale umówmy się, że nawet za bardzo się nie starali. Zaledwie 22 punkty i 36 strzelonych bramek. Jedno zwycięstwo na Portman Road – nie wygląda to dobrze. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że potrafili postawić się wielkim – zwycięstwo z Tottenhamem i Chelsea remis z Manchesterem United czy dwukrotny z Aton Villą. Takie zdobycze punktowe można traktować jako bonus, a nie jako coś co zapewni ci utrzymanie. Zabrakło równej formy i kilku zwycięstw więcej z ekipami na swoim poziomie. Na pewno na wyróżnienie zasługuje Liam Delap i Omari Hutchinson, jeśli jednak zostaną sprzedani, cóż życzę im powodzenia w następnym sezonie.

18 – Leicester (25)
Oj lisy lisy. Marny to prezent dla Jamiego Vardego na zakończenie jego przygody z klubem. 6 zwycięstw, 80 straconych goli i aż 9 meczów z rzędu bez zwycięstwa i strzelonej bramki na King Power Stadium. Po przyjściu Ruuda van Nistelrooya kibice mieli nadzieję, że ten koszmarny początek sezonu da się jeszcze uratować, nic bardziej mylnego. Leicester było najlepszym z beniaminków, ale wystarczyło to tylko na 18 miejsce i koszmarną dla oka grę. Najlepszym strzelcem klubu był 38-letni Jamie Vardy który zdobył 9 bramek w lidze. Drugi na tej liście był… wypożyczony w zimę z Brighton Facundo Buonanotte. Po prostu szkoda, że były mistrz Anglii znajduję się w takiej sytuacji. Bardzo dużo pracy czeka wszystkich w klubie, żeby nie skończyć jak kilka klubów na wyspach. Za silni na Championship, za słabi na Premier League.

17 – Tottenham (38)
Było blisko, żeby ten sezon był dla Spurs jeszcze gorszy. Ostatecznie jednak triumf w Lidze Europy z Manchesterem United jakkolwiek to uratował. Prawo gry w następnej edycji LM będzie wielkim atutem, pytanie jak zostanie wykorzystany. Bo jeśli tak jak przez RB Lipsk w tym sezonie to nie będzie kolorowo. Wracając do ligi to 38 punktów nie wygląda najlepiej. Dodatkowo jeśli spojrzeć na stracone gole to jest ich więcej niż za czasów Mauricio Pochetino w jego trzech najlepszych sezonach. Dobrze wpasował się do „kogutów” James Maddison który przez większość czasu był jedynym wyróżniającym się zawodnikiem. Przygasł strasznie Heung-min Son, koreańczyk nie mógł się odnaleźć na boisku i zdobył tylko 7 bramek. Na pochwałę zasługuje także Brennan Johnson, Walijczyk zdobywając 11 bramek był najskuteczniejszym zawodnikiem Tottenhamu w tym sezonie. Co przyniesie przyszłość? Dużo zależy od zakupów poczynionych przez Daniela Levego i jego ludzi.

16 – Wolverhampton Wanderers (42)
1 punkt po 8 pierwszych kolejkach. Co mogło pójść nie tak? Po dwóch miesiącach wydawało się, że „wilki” z hukiem spada z ligi. Lepsza forma jednak w końcu przyszła, aż zawodnicy Wolves doszli do 6 wygranych meczów z rzędu. Nie można jednak na ich miejscu spocząć na laurach i letnie okienko musi być odpowiednio mocne. Jeśli plotki się potwierdzą i Matheus Cunha opuści klub, to konieczne jest dobre zastępstwo za Brazylijczyka bo w przeciwnym wypadku, możemy doświadczyć powtórki z rozrywki.

15 – Manchester United (42)
Wstyd, żenada, hańba, kompromitacja ta znana okładka pewnej gazety chyba idealnie podsumowuje sezon w wykonaniu „czerwonych diabłów”. Manchester United zakończył sezon na 15. miejscu z dorobkiem 42 punktów (11 zwycięstw, 9 remisów, 18 porażek) i bilansem bramkowym -10. To najgorszy wynik klubu w erze Premier League. Po przyjściu Rubena Amorima, szybko okazało się, że nie będzie słynnego „miesiąca miodowego” i problemy nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeśli coś ma się zmienić w przyszłym sezonie to potrzeba zmian kadrowych i to sporo. Onana, Hojlund, Dalot, Mount, Rashford czy Casemiro dla nich, przynajmniej moim zdaniem, skończyła się przygoda w tym klubie. Bruno Fernandes i Amad Diallo jako jedyni prezentowali się w miarę przyzwoicie, niezłe momenty miał też Alejandro Garnacho, ale nie było ich za wiele. Może United na dobre wyjdzie brak europejskich pucharów i poświęcą ten czas na gruntowną przebudowę kadry.

14 – West Ham United (43)
Mniej więcej cały sezon „młoty” utrzymywały się w okolicach właśnie 15 miejsca. Gdyby końcówka była trochę lepsza niż 3 zwycięstwa w ostatnich 10 meczach mogłoby być lepiej. Pytanie czy potencjał kadrowy West Hamu pozwalał na więcej. Według mnie nie do końca. Osamotiony w ofensywie Jarrod Bowen, słabi w tym sezonie Lucas Paquetá i Mohammed Kudus. Thomas Soucek ma za to niesamowitą umiejętność zbierania drugich piłek, dobił tak do 9 goli co było drugim wynikiem w zespole. Graham Potter nie zrobił niczego specjalnego, ale bezpieczne utrzymanie też jest jakimś osiągnięciem. Teraz tylko dobrze przepracować przerwę między sezonową i powalczyć być może o powrót do europejskich pucharów.

13 – Everton (48)
Podobna sytuacja co pozycję niżej. 4 pierwsze kolejki – tragedia. 4 przegrane i 13 straconych goli zaowocowało ostatnim miejscem w tabeli. Początek sezonu pod wodzą Seana Dyche’a był rozczarowujący, co doprowadziło do jego zwolnienia 9 stycznia 2025 roku, gdy drużyna znajdowała się na 16. miejscu. Potem dwóch tymczasowych trenerów: Leighton Baines i Séamus Coleman, aż do klubu powrócił David Moyes i wygrał 4 z 5 meczów na początku swojej pracy. Najwięcej bramek zdobył Iliman Ndiaye – 9, dobry okres w środku sezonu miał też Beto, ale później Portugalczyk trochę przygasł. 8 maja 2025 roku Everton pożegnał się z Goodison Park po 133 latach. W ostatnim meczu na tym stadionie drużyna pokonała Southampton 2:0, a oba gole zdobył Iliman Ndiaye. Przed nimi więc nowy okres w historii na Bramley-Moore Dock, może czas na występy międzynarodowe?

12 – Crystal Palace (53)
Zdecydowanie przełomowy sezon dla londyńskiej ekipy. Pierwszy w historii wygrany FA Cup i zagwarantowanie sobie występów w LE. Chociaż od 2 do 12 kolejki znajdowali się w strefie spadkowej, potem wszystko odmieniło się o 180 stopni. Tylko 4 porażki w następnych 19 kolejkach i zdecydowany awans w tabeli. Do 8 miejsca stracili tylko 8 punktów więc mogło być jeszcze lepiej, ale i tak nikt raczej narzekał nie będzie. W ostatnim meczu sezonu na Selhurst Park Crystal Palace pokonało Wolverhampton 4:2. Spotkanie to było również pożegnaniem z wieloletnim kapitanem Joelem Wardem, który po 13 sezonach opuszcza klub. Na przestrzeni sezonu wyróżniali się Jean-Philippe Mateta który zdobył 17 goli we wszystkich rozgrywkach, Eberechi Eze który po słabym początku wrócił do formy z poprzedniego sezonu, a także Dean Henderson. Jeśli oni wszyscy zdecydują się na pozostanie w klubie, kolejny rok może być jeszcze lepszy.

11 – Fulham (54)
Przed sezonem chyba mało kto spodziewał się takiego wyniku zespołu prowadzonego przez Marco Silve. Uczciwie trzeba przyznać, że wyżej też ciężko byłoby im wskoczyć, szczególnie jeśli mówimy o kwalifikacji do europejskich pucharów. Potencjał kadrowy nie wyglądał najlepiej i tym bardziej trzeba tu pochwalić portugalskiego managera. Dobry sezon zaliczył Raul Jimenez zdobywając 12 bramek w lidze, drugi w kolejności był Alex Iwobi z 9 trafieniami. 54 punkty to rekord tego zespołu w erze Premier League. Jeśli w letnim okienku przyjdzie kilku wartościowych dla londyńczyków zawodników to w przyszłym sezonie może być jeszcze lepiej.

10 – Brentford (56)
Yoane Wissa i Bryan Mbeumo defakto do tych dwóch zawodników można sprowadzić ten sezon w ich wykonaniu. 40 goli i 12 asyst w wykonaniu tego duetu czyni ich drugim najskuteczniejszym takim w ligowych rozgrywkach po Salahu i Diazie. Kevin Schade dokładając 11 trafień także wpierał ofensywne poczynania „the bees”. Brak Ivana Toneya nie był więc kluczowy dla tego zespołu, bo szybko znaleziono zawodników którzy godnie go zastąpią. Pewnie gdyby nie seria 4 meczów bez zwycięstwa, to zawodnicy Thomasa Franka pewnie znaleźli by się w gronie angielskich reprezentantów w europejskich rozgrywkach.

9 – Bournemouth (56)
Kiedy ktoś przed sezonem zaproponowałby kibicowi „wisienek” 11 miejsce w tabeli, raczek nikt by się za długo nie zastanawiał. Jednak podczas tego sezonu apetytu urosły do tego stopnia, że pewnie pojawiła się chęć zagrania w Europie. Bournemouth było przecież nawet na 5 miejscu, ale od 26 do 31 kolejki zanotowali serię bez zwycięstwa co te nadzieję skutecznie ukróciło. Zawodnicy Andoniego Iraoli wyraźnie stracili na jakości i świeżości z czasem trwania rozgrywek i będą musieli zadowolić się tym 11 miejscem. Nadzieję na przyszły sezon są jednak całkiem spore tym bardziej jeśli w klubie pozostanie Justin Kluivert autor 12 goli w lidze i Antoine Semenyo czy Milos Kerkez.

8 – Brighton & Hove Albion (61)
Ostatnia ekipa przed najlepszą 7 tabeli którzy zagrają w Europie. Równie dobrze pewnie mogliby się tam znaleźć ale w trakcie trwania sezonu pojawiły się zbyt duże wahania formy. 8 meczów bez zwycięstwa (6 remisów, 2 porażki) spowodowały zbyt dużą stratę punktów, aby nawiązać realną walkę. Można dojść do wniosku, że „mewy” zagrały na swoim poziomie, bo od kiedy zbliżyli się do szeroko pojętej czołówki to przeważnie znajdują się w tych okolicach. Fabian Hürzeler, najmłodszy menedżer w historii Premier League, objął stanowisko przed sezonem, wprowadzając ofensywny styl gry oparty na posiadaniu piłki. I czasami obracało się to przeciwko nim powodując zbyt duże ubytki w defensywie. Niezwykle równo rozłożone zdobycze bramkowe: Kaoru Mitoma najlepszy strzelec sezonu z 11 bramkami we wszystkich rozgrywkach, Danny Welbeck również zdobył 11 bramek, a do tego João Pedro dołożył 10 trafień. Jeśli ich forma będzie bardziej stabilna, następny sezon będzie jeszcze lepszy.

7 – Nottingham Forest (65)
Podobna sytuacja co w przypadku Bournemouth – przed sezonem braliby w ciemno, teraz już po jego zakończeniu była ochota na więcej. Raczej nikt w Nottingham ani nie spodziewał się kwalifikacji do Ligi Konferencji, ani tego, że Chris Wood zdobędzie 20 bramek. Od 15 do 34 kolejki znajdowali się na miejscu premiującym grą w Chamions League. 2 zwycięstwa w ostatnich 8 meczach skutecznie te szansę zniweczyły i zespół Nuno Espirito Santo musi zadowolić się grą na najniższym europejskim szczeblu. Chociaż wcale nie jest powiedziane, że to Portugalczyk poprowadzi „Tricky Trees” w następnym sezonie po ostatnich zgrzytach z właścicielem. Oprócz Nowozelandczyka na pochwałę zasługują także Morgan Gibbs-White który zanotował 7 goli i 8 asyst, będąc kluczowym ogniwem w kreowaniu akcji ofensywnych, a także Anthony Elanga dokładając 6 bramek i 11 asyst. Zobaczymy co się wydarzy w przyszłym sezonie, a równie ważne będzie co się wydarzy w letnim oknie transferowym.

6 – Aston Villa (66)
Przed ostatnim meczem zawodnicy Unaia Emerego mieli wszystko we własnych nogach. No może nie do końca, bo musieli liczyć na potknięcie Newcastle, to się wydarzyło i tym bardziej mają czego żałować w Birmingham. Wystarczyło tylko pokonać Manchester United, ale Emiliano Martinez miał inny plan na to spotkanie i postanowił zarobić czerwoną kartkę. Dla „The Villans” pozostają więc ulubione rozgrywki hiszpańskiego menagera czyli Liga Europy. Zobaczymy też co wydarzy się z kadrą w której znajduje się sporo wypożyczonych zawodników, bez pieniędzy za LM łatwo nie będzie. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Ollie Watkins zdobywając 16 bramek w Premier League, równie kluczowy był Morgan Rogers który zanotował 8 goli w lidze i łącznie 14 we wszystkich rozgrywkach. Przy kilku wzmocnieniach szczególnie z tyłu, mogą powalczyć o zwycięstwo w Lidze Europy.

5 – Newcastle United (66)
Rzutem na taśmę dostali się do LM za sprawą lepszego bilansu bramkowego. 6 wygranych meczów z rzędu w środku sezonu z pewnością pomogło, do tego pierwszy wygrany puchar od 70 lat i bardzo dobra gra przez większość niedawno zakończonej kampanii. Pytanie czy niewątpliwy lider ”srok” czyli Alexander Isak (zdobywca 27 bramek we wszystkich rozgrywkach)zdecyduje się na pozostanie w klubie czy poszuka nowych wyzwań bo z pewnością ofert na jego biurku nie zabraknie. Należy docenić także środek pola Sandro Tonali i Bruno Guimarães którzy swoją bardzo dobrą ruchliwością i zaangażowanie tworzyli przewagę. Eddie Howe bardzo dobrze to poukładał i są tego efekty. Zasadnym wydaję się więc pytanie czy tą ekipę stać na więcej? Czas pokaże.

4 – Chelsea (69)
Na początek muszę przeprosić wszystkich fanów „The Blues” ale nie wierzyłem w tą ekipę przed rozpoczęciem sezonu. Spodziewałem się bardziej jakiegoś 6 czy 7 miejsca, ale Enzo Maresca i jego zawodnicy skutecznie wyprowadzili mnie z błędu. Dodatkowo mają jeszcze szansę na zwycięstwo w LKE, bo przed nimi finał we Wrocławiu z Realem Betis. I to wszystko mimo tego, że Cole Palmer zaliczył niesamowity spadek formy gdzieś mniej więcej od połowy sezonu. Niewątpliwy lider Chelsea w zeszłym sezonie i na początku tego ewidentnie się pogubił i już do jego zakończenia nie mógł odnaleźć dobrej dyspozycji. Delikatnie niedoceniany Christopher Nkunku zdobył 14 bramek we wszystkich rozgrywkach. Atutem było też Stamford Brigde, gdyby wziąć pod uwagę tylko mecze domowe to Chelsea zakończyłaby sezon na 3 miejscu. Pytanie jak poradzą sobie w LM w której wystąpią po raz pierwszy od sezonu 2022/2023.

3 – Manchester City (71)
Początek sezonu zapowiadał się obiecująco. Do października „The Citizens” pozostawali niepokonani we wszystkich rozgrywkach, plasując się tuż za Liverpoolem na drugim miejscu w tabeli ligowej. Jednak seria kontuzji, w tym kluczowego Rodriego, oraz cztery kolejne porażki przed listopadową przerwą reprezentacyjną, zepchnęły drużynę na piąte miejsce. To był najgorszy okres dla City od 2006 roku, a także pierwszy raz w karierze Pepa Guardioli, gdy jego zespół przegrał cztery mecze z rzędu. Po kosmicznym początku Erlinga Haalanda, tak jak w przypadku Palmera przyszło załamanie formy. A wtedy pomogły głębokie saudyjskie kieszenie i w klubie zameldował się kapitalny Omar Marmoush, Egipcjanin z hukiem wszedł do zespołu zdobywając 7 bramek. Mimo wszystko, Pep Guardiola podkreślał znaczenie zdobycia Tarczy Wspólnoty na początku sezonu, traktując to trofeum jako dowód na to, że sezon nie był całkowicie nieudany. Zespół czeka teraz na zmiany, w tym odejście dyrektora sportowego Txikiego Begiristaina, którego zastąpi Hugo Viana.

2 -Arsenal (74)
Sezon 2024/2025 dla Arsenalu był kolejnym rozdziałem w historii drużyny, która od lat próbuje wrócić na szczyt Premier League. Pod wodzą Mikela Artety „Kanonierzy” po raz trzeci z rzędu zakończyli rozgrywki na drugim miejscu, zdobywając 74 punkty. Początek sezonu był obiecujący. Arsenal prezentował solidną formę, utrzymując się w czołówce tabeli. Jednak w kluczowych momentach brakowało skuteczności, a remisowe wyniki z drużynami z dolnej części tabeli kosztowały ich cenne punkty. Szczególnie dotkliwa okazała się seria remisów w marcu, kiedy Arsenal stracił punkty z Fulham, Crystal Palace i Bournemouth – meczami, które w teorii powinien był wygrać. To wtedy Manchester City, mimo własnych problemów, dogonił „Kanonierów” w tabeli i rozpoczęła się klasyczna wojna nerwów o wicemistrzostwo. Na szczęście dla kibiców z The Emirates, finisz sezonu był solidny i przypieczętowali 2 miejsce w tabeli. Bukayo Saka był niekwestionowanym liderem ofensywy.Mimo kontuzji zdobył 16 bramek i zaliczył 11 asyst, regularnie zapewniając punkty Arsenalowi. W mojej ocenie zwycięzcą sezonu w ekipie „armatek” jest jednak Myles Lewis-Skelly który pojawił się z nikąd i z miejsca wskoczył do podstawowej jedenastki, prezentując się bardzo solidnie. Zespół Artety dojrzewa. To już nie jest młoda, nieopierzona drużyna pełna potencjału, tylko zespół świadomy własnych możliwości, ale też ograniczeń. Żeby przełamać barierę w przyszłym sezonie, Arsenal potrzebuje szerszej ławki, odporności na kontuzje i chłodnej głowy w kluczowych momentach. Ale jedno jest pewne – jeśli ten zespół utrzyma trzon kadry i mądrze się wzmocni , to kolejna walka o tytuł jest tylko kwestią czasu.

1 – Liverpool (84) 
Mistrzostwo w pierwszym sezonie Arne Slota bez kluczowych wzmocnień przed jego rozpoczęciem. W zasadzie na tym można to zakończyć. Ta ekipa osięgnęła coś nieprawdopodobnego, przejęchała się po całej lidze, mimo, że zabrakło czegoś więcej. Porażka w EFL Cup, porażka w FA CUP, porażka w Lidze Mistrzów. Tak naprawdę w dwa tygodnie Liverpool zabrał sobie szansę na potrójną koronę, myślę jednak, że dla nich w tym momencie jest mało ważne. Bardzo ważni zawodnicy jak Mohammed Salah, czy Virgil van Dijk przedłużyli swoje umowy. Trenta Alexandra-Arnolda zastąpił już Jeremie Frimpong, mówi się też o potencjalnym transferze Floriana Wirtza. Ewidentnie właściciele „the reds” sięgnęli głębiej do kieszeni i chcą w przyszłym sezonie powalczyć o pełną pulę. Wracając jeszcze do Egipcjanina – 29 bramek i 18 asyst w Premier League. Został uznany Piłkarzem Sezonu, a także zdobył Złotego Buta i Złotego Playmakera, stając się pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobył wszystkie trzy wyróżnienia w jednym sezonie . Absolutny lider. Ryan Gravenberch: 23-letni pomocnik został wybrany Młodym Piłkarzem Sezonu, bardzo ważny zawodnik Liverpoolu. Ten sezon był dobry, a patrząc na wszystkie aspekty następny może być tylko lepszy.

 

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Dookoła Sportu, Sport

Leave a Reply