Pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych w eliminacjach mistrzostw świata. Estonia pokonana po zaciętym boju

fot. własne

Wczoraj o godz. 18:00 w hali Globus w Lublinie reprezentacja Polski rozegrała rewanżowe spotkanie z Estonią w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata. Biało-czerwoni odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością 70:68.

Polska drużyna rozpoczęła mecz od celnego trzypunktowego rzutu Michała Michalaka. Zespół z Estonii nie pozostał dłużny i za sprawą Kaspara Treiera odwdzięczył się tym samym. Początkowo obie drużyny szły łeb w łeb. Nie trwało to jednak długo. Po drugim celnym rzucie z rzędu Maika-Kaleva Kotsara zespół gości zaczął konsekwentnie powiększać swoją przewagę. Podczas gdy Estonia zdążyła zdobyć 10 oczek, Polacy pozostawali bez punktów. Gdy do końca tej kwarty pozostały 2 minuty, fatalną serię bez punktów przerwał Jakub Schenk. Ostatnie słowo należało do Dominika Olejniczaka, ale to Estończycy byli lepsi, prowadząc 21:12. Trudności podczas meczu i grę biało-czerwonych skomentował Maik-Kalev Kotsar, zawodnik Reprezentacji Estonii.

(To była twarda gra, naprawdę zacięta koszykówka, nic nie było prostego w tej grze. Polska naprawdę zagrała bardzo dobrze. Ale mogę powiedzieć, że nasza drużyna jest naprawdę dobra. Część z nas gra razem w jednym klubie, mamy sporo młodych graczy i z pewnością jeszcze nie raz zagramy bardzo dobrze)

Na początku drugiej kwarty pojawiły się trudności z utrzymaniem piłki przez Biało-czerwonych. Ten nie najlepszy początek przerwały dwa celne trzypunktowe rzuty z rzędu przez Jarosława Zyskowskiego. Gdy wynik na tablicy wskazywał 20:24, trener Estonii poprosił o czas dla swojej drużyny. Jak się później okazało przerwa była potrzebna podopiecznym Jukki Toijali, bo po niej Kaspar Treier wzmocnił swój zespół o dwa punkty z rzutów osobistych. Natomiast dzięki udanej akcji Zyskowskiego, biało-czerwoni odrobili straty i przegrywali zaledwie jednym punktem. Zespół gości szybko uświadomił sobie swoją sytuację po rzutach Aleksandra Dziewy. Estończycy próbowali kontrolować mecz. Polacy wciąż gonili rywali, którzy po tej połowie wygrywali czterema punktami. O znaczeniu dawania z siebie maksimum energii opowiedział Jarosław Zyskowski, zawodnik Reprezentacji Polski.

Estończycy rozpoczęli trzecią kwartę od prowadzenia 45:40 dzięki  Kotsarowi i Treierowi. Po drodze zdarzyły się błędy obu drużynom w postaci nieudanych podań czy błędu czasu. Po nieco ponad trzech minutach nastąpiły zmiany w obu zespołach na boisku. Położenie Polaków zmienił Jakub Garbacz, który dynamicznie wbiegł na kosz, zdobywając dwa oczka. Takiego impulsu brakowało wcześniej i Biało-czerwoni rzucili się w pogoń. Aleksander Balcerowski zaczął robić to, co umie najlepiej – zaczął robić efektywne wsady i ostrzej grać w obronie. Polacy coraz bardziej imponowali walecznością, co dało rezultat jednopunktowej stratę do przeciwników w tej części spotkania. Kluczowe elementy gry swojej drużyny wskazał Filip Matczak, zawodnik Reprezentacji Polski.

Nieznacznie, bo jednym punktem, prowadzili Estończycy. Po około dwóch minutach role się odwróciły. Jeszcze raz przełamanie dał drużynie Zyskowski, a tablica wyników wskazywała pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie biało-czerwonych. Odkąd wyszli na prowadzenie, nie oddali go już do końca. W kolejnych minutach trwała już bardziej wyrównana i pełna emocji walka. Położenie podopiecznych Igora Milicicia ratowała szczególnie coraz ostrzejsza gra w obronie. Choć zdarzały się błędy podań, to kapitan Michał Sokołowski dawał trochę spokoju swojej ekipie. Z kolei rzut Michała Michalaka pozwolił utrzymać dwupunktowe prowadzenie, które nie uległo zmianie po ostatnich, niespełna dwóch minutach gry. Estończycy musieli uznać wyższość Polaków w rewanżowym meczu.

– podsumowuje Dominik Olejniczak, zawodnik reprezentacji Polski.

Pomimo tego, że drużyna Estonii do końca kontrolowała mecz, to zespół gospodarzy zwyciężył 70:68. Kolejne mecze Biało-czerwoni rozegrają dopiero w czerwcu. Polska zmierzy się w spotkaniu rewanżowym na wyjeździe z Niemcami. Natomiast we własnej hali stoczy walkę z Izraelem. Czy reprezentacja Polski znajdzie się w drugiej rundzie? O tym przekonamy się w czerwcu.

Polska – Estonia 70:68

(12:21, 26:21, 17:14, 15:12)

Polska: Sokołowski (15), Zyskowski (14), Olejniczak (11), Michalak (8), Dziewa (6), Marcel Ponitka (6), Balcerowski (3), Schenk (3), Garbacz (2), Michał Kolenda (2)

Estonia: Kotsar (24), Joesaar (14), Treier (11), Vene (7), Dorbek (5), Riismaa (3), Post (2), Kitsing (2), Rosenthal , Nurger , Veesaar

Marika Sońta

 

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Dookoła Sportu, Sport