Piłkarze Motoru Lublin nie zwalniają tempa i notują kolejną wygraną. Tym razem na własnym obiekcie nie dali szans Raduni Stężyca pokonując ich 3:1. Losy meczu rozstrzygnęły się jeszcze w pierwszej połowie.
Od samego początku spotkania dominowali gospodarze. Radunia została zepchnięta do defensywy, raz po raz broniąc się przed atakami lublinian. Sił starczyło im jedynie przez jedenaście minut meczu. To właśnie wtedy podopieczni Goncalo Feio objęli prowadzenie. Z prawej strony pola karnego dobrze zachował się Michał Król, który pięknym uderzeniem posłał futbolówkę w okienko bramki strzeżonej przez Kacpra Czajkowskiego. Dla pomocnika Motoru było to o tyle ważne trafienie, gdyż jak sam przyznał tym golem udowodnił coś jednemu z kolegów w szatni.
Radunia nie mogła otrząsnąć się po tej bramce i nadal pozwalała gospodarzom na śmiałe ataki. Dwukrotnie szczęścia próbował Kacper Wełniak, jednak brakowało mu skuteczności. W 28 minucie meczu fatalnie zachował się golkiper gości. Kacper Czajkowski otrzymał podanie od kolegi z drużyny, jednak zapomniał się i złapał piłkę w koszyczek. To nie umknęło arbitrowi, który podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym Raduni. Do piłki podszedł Rafał Król i krótko zagrał do Piotra Ceglarza. Zawodnik Motoru nawinął jednego z rywali i pięknym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce gości. Motor oczywiście miał jeszcze kilka innych okazji do podwyższenia wyniku, jednak do końca pierwszej odsłony gry więcej bramek nie padło. Drugi trener lublinian, Mateusz Stolarski nie przejmuje się jednak marnowanymi szansami na zdobycie gola.
Druga połowa to mądre zarządzanie czasem ze strony gospodarzy. Wprawdzie od samego początku ruszyli śmiało do ataku, jednak z upływem kolejnych minut nieco zwolnili i dali więcej miejsca rywalom ze Stężycy. Goście mieli dobrą okazję po uderzeniu Bartosza Zynka, jednak brakowało precyzji. Odpowiedzieć w 60 minucie próbował Kacper Wełniak, który huknął z woleja, ale na posterunku był Czajkowski. Wełniak jednak nie odpuszczał i wreszcie doczekał się swojego gola. Po wymianie podań Filipa Lubereckiego i Jakuba Staszaka futbolówkę w polu karnym otrzymał snajper Motoru i wpakował piłkę do siatki. Radunia zdołała odpowiedzieć honorowym trafieniem Eduardo Soraesa, ale tylko na tyle było stać przyjezdnych tego wieczoru. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną lublinian 3:1, dzięki czemu marzenia o barażach nie wyparowały. Zdaniem opiekuna Radunii Stężyca, Ostapa Markewycz Motor Lublin był dzisiaj poza ich zasięgiem.
W następnej kolejce piłkarzy Motoru czeka trudny wyjazd nad morze, gdzie podejmie ich wicelider eWinner 2. Ligi, czyli Kotwica Kołobrzeg