Piłkarze AZS UMCS Lublin nie sprostali zadaniu i przegrali na własnym parkiecie z GKS Tychy 4:5. Porażka boli tym bardziej, że do korzystnego wyniku brakowało naprawdę niewiele.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy szybko objęli prowadzenie. Uderzenie Kacpra Dudzika próbował przeciąć Michał Ostrowski, jednak zrobił to na tyle niefortunnie, że pokonał tym samym własnego bramkarza. Lublinianie nie dawali za wygraną i przed przerwą udało im się złapać kontakt z przeciwnikiem. Golkipera gości pokonał Mateusz Szafrański strzałem zza pola karnego. Po przerwie kibice zgromadzeni w hali Uniwersytetu Przyrodniczego byli świadkami wielu bramek w krótkim odstępie czasu. Najpierw bramkę dla Tyszan zdobył Wojciech Łasak. Niespełna minutę później odpowiedział Łukasz Mietlicki mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Po chwili kolejne trafienie dołożył Szafrański, dzięki czemu AZS UMCS wygrywał z GKS Tychy 3:2. Goście nie złożyli jednak broni i po wycofaniu bramkarza zdołali ukłuć lublinian jeszcze dwa razy. Autorami tych trafień byli kolejno Michał Słonina oraz Grzegorz Migdał. To pozwoliło im wyjść na prowadzenie 5:4, którego nie oddali do końca meczu i ostatecznie to przyjezdni mogli cieszyć się z trzech punktów. Zawodnik gospodarzy Tomasz Ławicki ocenił to spotkanie.
Porażka sprawia, że piłkarze AZS UMCS Lublin plasują się na siódmej pozycji w ligowej tabeli. W najbliższą sobotę czeka ich wyjazdowa potyczka z FC 2016 Siemianowice Ślaskie.