O krok od sensacji w hali MOSiR. Pszczółki minimalnie przegrywają z Arką Gdynia

fot. Michał Kasperuk (archiwum)

Lubelskie koszykarki otarły się o sensację. Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS podejmowała na własnym parkiecie niepokonaną Arkę Gdynia. Lublinianki ostatecznie przegrały 79:81, do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka, a w hali MOSIR nie zabrakło przede wszystkim emocji i świetnego basketu. 

Po tym meczu można było obiecywać sobie bardzo wiele. Do Lublina przyjechała przecież Arka Gdynia. Zespół który w tym sezonie w Energa Basket Lidze Kobiet jeszcze ani razu nie przegrał i pewnie lideruje stawce. Ponadto nie można zapomnieć, że koszykarki z Pomorza w styczniu właśnie w hali MOSiR sięgnęły po Puchar Polski i cały czas biją się na europejskich parkietach. Ten mecz miał jeszcze jeden dodatkowy smaczek, a konkretnie dwa. Chodzi oczywiście o debiuty. Po stronie przyjezdnych pierwszy raz na parkiecie miała pojawić się Kayla Alexander – kanadyjskie wzmocnienie prosto z ligi australijskiej. W barwach Pszczółek kibice mogli zobaczyć natomiast Kristine Baltić. Serbka sprowadzona z fińskiego Hyvinkään Ponteva ma zastąpić w lubelskim zespole Niemkę Ame Degbeon. Jak jednak już po meczu podkreślał trener lublinianek, Krzysztof Szewczyk, jest jeszcze za wcześnie na ocenianie potencjału nowej zawodniczki.

Krzysztof Szewczyk

Co do samego starcia to powiedzieć o nim, że było emocjonujące to jak nic nie powiedzieć. Początek meczu jednak nie wskazywał jednoznacznie na wyrównany mecz. Arka zaczęła od pięciopunktowego prowadzenia i przeważała. Co prawda momentami gra obu ekip była niezwykle chaotyczna, ale w tym zamieszaniu lepiej odnajdowały się przyjezdne. Pszczółki po pierwszej kwarcie musiały gonić wynik – przegrywały 12:17. Głownym mankamentem u gospodyń nie tylko na początku, ale i w całym spotkaniu była skuteczność z rzutów osobistych, tego nie ukrywała jedna z nich, Agnieszka Szott-Hejmej.

Agnieszka Szott-Hejmej

Wszystko wskazywało więc na to, że Arka odniesie kolejne zwycięstwo w lidze. Druga kwarta jednak wszystko zweryfikowała. Gra zdecydowanie stała się bardziej wyrównana. Gospodynie weszły w odpowiedni rytm. Uporządkowały obronę i coraz łatwiej docierały pod kosz rywalek. Co prawda po 20 minutach gdynianki prowadziły, ale już tylko 34:31.

Lublinianki rozkręcały się z kwarty na kwartę i coraz lepiej radziły sobie na parkiecie. Po przerwie w ich poczynaniach było widać determinację i pewność siebie. Można było odnieść wrażenie, że mają nawet lekką przewagę. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka grały twardo i wysoko w defensywie, natomiast w ich atakach prym wiodły Amerykanki, Alexis Peterson i Brianna Day. Gdynianki miały też trochę problemów ze skutecznością i efekt był taki, że Pszczółki prowadziły po 30 minutach 58:53. Dodajmy, że w końcówce trzeciej odsłony efektownym, skutecznym rzutem z połowy boiska, równo z syreną popisała się Jovana Popović.

To trafienie i chyba ogólnie wynik był dla niezwyciężonej Arki jak prawdziwy knockdown. Podopieczne Gundarsa Vetry na początku czwartej kwarty wyglądały na nieco zagubione i trochę oszołomione obrotem spraw. Taka sytuacja nie mogła jednak trwać wiecznie. Koszykarki z Gdyni wreszcie się obudziły i doprowadziły do remisu po 60. Spotkanie znowu się wyrównało i to do tego stopnia, że po upływie regulaminowych 40 minut znów był remis, z tym, że 70:70.

To oznaczało dogrywkę, a tam jak to już bywa w koszykówce, gra toczyła się do pierwszego błędu. Obie ekipy punktowały na przemian, a jako pierwsze pomyliły się lubelskie Akademiczki. Briana Day z linii rzutów wolnych, na dwie próby nie trafiła ani razu. Drogę do kosza znalazły natomiast przyjezdne. Arka wyprowadziła dwa mocne ciosy, a dla Pszczółek na odrabianie strat było już za późno. Lublinianki przegrały 79:81. Podopieczne Gundarsa Vetry otarły się więc o pierwszą porażkę w lidze, ale z opresji wyszły ostatecznie obronną ręką. Sam trener gdynianek nie ukrywał, że to zasługa przede wszystkim samych zawodniczek.

Gundars Vetra

Pszczółkom do wygranej w meczu z Arką zabrakło niewiele, ale już niedługo będą mogły odbić sobie tę porażkę. Już w najbliższą środę rozegrają zaległe spotkanie z przedostatnim zespołem w tabeli. W hali MOSiR lublinianki podejmą Energę Toruń.

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Audycje, Dookoła Sportu, Sport