Motor Lublin nie jest już na dnie drugoligowej tabeli. Sobotnie spotkanie jedenastej kolejki pomiędzy Motorem i Resovią Rzeszów zakończyło się wynikiem 1:1.
Mecz nie był efektownym widowiskiem. Ciekawe sytuacje z pierwszych czterdziestu pięciu minut można policzyć na palcach jednej ręki. Goście z Rzeszowa wypracowali sobie minimalną przewagę, którą na gola zamienili w ostatniej minucie pierwszej połowy. Wtedy to, do siatki gospodarzy trafił pomocnik Resovii, Damian Buczyński. Przy tej sytuacji nie popisała się defensywa lubelskiego zespołu, co potwierdza pomocnik Motoru, Michał Ciarkowski: – Dwóch zawodników zostało bez krycia i padła bramka. Fakt, że troszeczkę przeszkodziło tutaj boisko, bo piłka odbiła się od kępki i to trochę zmyliło „Oziego”. No, ale był błąd w kryciu i to jest karygodne.
Gospodarze schodzili więc na przerwę przegrywając 0:1, choć ich przedmeczowe założenia były zgoła inne. – Tak naprawdę ta pierwsza połowa była na remis, tak sobie zakładaliśmy, że mamy nie stracić bramki w pierwszej połowie i w drugiej chcieliśmy zaatakować. Zabrakło koncentracji i straciliśmy bramkę. – mówi Piotr Klepczarek, obrońca żółto-biało-niebieskich.
Druga połowa niczym nie zaskoczyła. „Motorowcy” próbowali przejąć inicjatywę, lecz brakowało im kreatywności w ataku. Jedyny skuteczny atak Motoru miał miejsce dopiero na dwie minuty przed końcem spotkania. Michał Ciarkowski, który wszedł na murawę po przerwie, precyzyjnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi gości. Lublinianie mogli więc cieszyć z remisu, uratowanego w ostatnich sekundach meczu. Sam strzelec przyznaje jednak, iż „Motorowcy” inaczej wyobrażali sobie początek bieżącego sezonu. – Nie o to chodziło dzisiaj i nie o to chodzi od samego początku sezonu. Niestety, znowu gramy u siebie i zamiast wykorzystać atut własnego boiska, znowu tylko remisujemy. Punkty uciekają, meczy coraz mniej i robi się naprawdę ciężka sytuacja.
Szkoleniowiec Motoru był usatysfakcjonowany punktem zdobytym z wymagającym rywalem. Piotr Świerczewski, na pomeczowej konferencji zwrócił również uwagę na udany debiut pomocnika Vincenta Kayizzi: – To na pewno będzie dla nas duże wzmocnienie. Fajnie, że znalezliśmy takiego zawodnika. Trafił się nam czarnoskóry piłkarz, tak trochę z przymrużenia oka na niego patrzyłem. Ale jak się okazało, ma niesamowitą wydolność, bardzo silny jest i jeszcze umie w piłkę grać. Okazuje się w CV, że to jest reprezentant Ugandy, 29-krotny, 28 lat. Jak na pierwszy mecz zagrał bardzo dobrze. Życzę mu powodzenia, bo to był dla niego pierwszy mecz – niezły i myślę, że nie ostatni.
Dzięki remisowi wywalczonemu z Resovią, Motor ma osiem punktów i znajduje się obecnie na szesnastym miejscu w tabeli. Kolejna szansa na ligowe punkty już za tydzień. W sobotę, trzynastego października „żółto-biało-niebiescy” zagrają na wyjeździe z przedostatnią Siarką Tarnobrzeg.
by Dominik Smagała