5 punktów w 3. pierwszych spotkaniach sezonu 2018/2019 na pewno nie zadowala kibiców żółto- biało-niebieskich. Po remisie z radzyńskimi Orlętami i szczęśliwym zwycięstwie w derbowym pojedynku ze świdnicką Avią przyszedł czas na inaugurację sezonu na Arenie Lublin. Mimo dobrego początku podopieczni Mariusza Sawy jedynie zremisowali 1:1 z Sołą Oświęcim. Tak podsumowuje spotkanie obrońca lubelskiej drużyny Michał Wołos.
Gospodarze nie mogli rozpocząć meczu lepiej. Zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym wykorzystał kapitan Motoru Konrad Nowak i wpakował piłkę do siatki już w pierwszej minucie spotkania. Wydawało się, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. Lublinianie co chwilę kreowali niebezpieczne sytuacje. Swoje szanse mieli Dawid Pożak, Piotr Darmochwał, Tomasz Brzyski czy Grzegorz Bonin. Tablica wciąż wskazywała jednak 1:0. Gospodarze nie potrafili udokumentować przewagi zdobyciem gola. Do 70 minuty pod bramką Motoru nie działo się wiele. Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry trybuny na moment zamilkły. Po zamieszaniu w polu karnym najpierw piłkę spod poprzeczki wyjął Adrian Olszewski, chwilę później miejscowych uratował słupek. 5 minut później czarny sen sympatyków żółto-biało-niebieskich się ziścił. Po błędzie formacji obronnej Motoru do pustej bramki piłkę skierował Eryk Ceglarz. Zmiany w drużynie Motoru nie przyniosły oczekiwanych skutków, a goście dowieźli remisowy wynik do końca spotkania. Z obrazu gry lublinian, a także słów trenera Motoru – Mariusza Sawy nie wyłania się obraz drużyny, która miałaby w bieżącym sezonie walczyć o awans do wyższej ligi.
Motor Lublin zajmuje 4. miejsce w grupie IV 3. ligi. Lublinianie rozegrali jednak jedno spotkanie więcej niż większość rywali. Przed podopiecznymi Mariusza Sawy plasują się Stal Rzeszów, Hutnik Kraków i Chełmianka. Wszystkie trzy drużyny zaliczyły po dwa zwycięstwa. Jeśli lublinianie chcą się liczyć w walce o najwyższe cele muszą jak najszybciej wrócić na zwycięski szlak. Najbliższa szansa na 3 punkty dla lublinian 26 sierpnia w Daleszycach w spotkaniu z miejscowym Spartakusem.