Wysoka forma podopiecznych Piotra Świerczewskiego staje się faktem. „Żółto-biało-niebiescy” wygrali trzeci raz z rzędu, tym razem pokonując na własnym boisku Znicz Pruszków 4:2.
Po dwóch kolejnych, efektownych zwycięstwach piłkarze drugoligowego Motoru Lublin bez kompleksów przystępowali do starcia z czwartym zespołem w tabeli, Zniczem Pruszków. Mimo, że w sobotę do Lublina przyjeżdżała drużyna o najlepszej defensywie w lidze, mogliśmy oczekiwać ciekawego widowiska.
I słusznie. W 22. minucie gry wynik meczu otworzył obrońca gospodarzy, Radosław Kursa, który znalazł drogę do bramki rywala strzałem głową. W 35. minucie było już 2:0 po bramce z rzutu karnego Karola Kostrubały. Tym samym pomocnik zrewanżował się za przestrzeloną jedenastkę w ostatnim meczu z Unią Tarnów. Taki Rezultat utrzymał się już do końca pierwszej połowy. Lublinianie schodzili do szatni z zasłużonym prowadzeniem.
Motor ostatnio przyzwyczaił do efektownych widowisk. Tak też było w sobotę. Nie minęło 60 sekund od gwizdka rozpoczynającego drugą połowę, a „Motorowcy” wyprowadzili kolejny cios. Tym razem, po podaniu Karola Kostrubały, do bramki gości trafił Artur Węska. Wynik 3:0 bynajmniej nie załamał zawodników z Pruszkowa. Piłkarze Znicza w 47. minucie wywalczyli rzut karny, a „jedenastkę” na gola zamienił Adrian Paluchowski. Na kolejne emocje piłkarze kazali czekać aż do 90. minuty spotkania. Wtedy to czwartą bramkę dla gospodarzy dołożył Damian Szpak. Podobnie jak na początku drugiej połowy, tak i na końcu goście szybko odpowiedzieli na gola Motoru. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry do siatki „żółto-biało-niebieskich” trafił Daniel Kokosiński, ustalając wynik meczu na 4:2.
Na pomeczowej konferencji drugi szkoleniowiec Znicza Pruszków, Jakub Jasiński, nie szczędził słów uznania dla zespołu gospodarzy – Byli zdecydowanie lepszą drużyną i wykorzystali nasze słabsze strony. Nasza obrona, zawsze żelazna i nie do przejścia, popełniła dziś trzy poważne błędy i została za to skarcona. Ciężko powiedzieć, że mogliśmy dziś coś więcej ugrać. Gratuluję rywalom dobrego meczu.
Piotr Świerczewski zapowiadał ofensywną grę swojej drużyny i okazało się, że trener Motoru nie rzuca słów na wiatr. O nowym ustawieniu zespołu mówi Radosław Kursa – Przeszliśmy na ustawienie z trzema obrońcami. Gramy trójką bardzo ofensywnych zawodników, trójką w środku. Tak jak trener zapowiedział-nie ma kalkulacji, w każdym meczu gramy o pełną pulę.
Po sobotniej wygranej Motor ma już 17 punktów i zajmuje 15. miejsce w tabeli grupy wschodniej 2. ligi. Kolejny mecz Motorowcy grają na wyjeździe z Radomiakiem Radom.
Nie mogę się doczekać tego spotkania. Z tego co wiem, w Radomiu mają niezłych kibiców, mam nadzieję, że od nas też pojedzie tam bardzo duża liczba fanów. Dla takich meczów warto czekać całą rundę – zapowiada Radosław Kursa. Spotkanie w Radomiu już w sobotę 10. listopada, o godzinie 13:00.