Podopieczni Goncalo Feio przegrali ze Stalą Rzeszów w ramach 24. kolejki Fortuna 1. Ligi 2:1. Bramkę kontaktową zdobył kapitan zespołu Bartosz Wolski. Jest to już trzecie z rzędu spotkanie w którym, starający się o awans do Ekstraklasy lublinianie, nie zdobywają kompletu punktów.
Od pierwszych minut spotkania większą kontrolę nad piłką miał zespół gości. Drużyna z Lublina stworzyła wiele akcji, dośrodkowując piłkę w pole karne. Rzeszowiacy stawiali jednak duży opór w obronie, więc motorowcom nie udało się zakończyć żadnej sytuacji bramką. Niebezpiecznie zrobiło się już w 10 minucie meczu, kiedy Wolski zaatakował prawym skrzydłem. Próbował wrzucić na głowę Mraza, ale piłkę ściągnął mu jednak Kościelny. Przez dalszą część meczu żadna z drużyn nie dominowała. Zawodnicy tworzyli wiele akcji, ale żadnej z nich nie udało się sfinalizować bramką. Po zakończeniu pierwszej połowy nikt nie wyszedł na prowadzenie.
- mówi trener Motoru Lublin, Goncalo Feio
Sytuacja zmieniła się po powrocie z przerwy. Już w 51. minucie kapitalną szansę wykorzystał Adler Da Silva, który po prostopadłym podaniu Sebastiena Thilla nie dał się dogonić Najemskiemu i posłał piłkę do bramki. Motorowcy jednak nie odpuścili. Już niecały kwadrans później doprowadzili do wyrównania. Po zagraniu ręką przez Milana Simcaka, sędzia odgwizdał rzut karny. Wykonał go Piotr Ceglarz i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Po niespełna pięciu minutach znowu zmienił się wynik spotkania. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Bukowski i „piętą” i dał prowadzenie gospodarzom. Lublinianie domagali się uznania spalonego, ale Kruk był ostatnim zawodnikiem przed bramkarzem.
Motor próbował stworzyć szansę na zdobycie bramki wyrównującej. Szansę jej strzelenia był
w 79. minucie Arkadiusz Najemski. Lubelski obrońca sfinalizował rzut rożny mocnym uderzeniem głową w światło bramki, ale piłka znalazła się w rękach Wrąbla, bramkarza gospodarzy. W doliczonym czasie gry Motor nie był w stanie skonstruować akcji zagrażającej Stali Rzeszów. Gospodarze byli bardzo skuteczni w defensywie i wybijali piłkę rywalom, przez co nie pozwolili swoim przeciwnikom odrobić strat.
Motorowcy wrócili do Lublina z jednym punktem. Obecnie plasują się na 5. miejscu w tabeli z wynikiem 40. punktów. Wciąż mają ogromne szanse w walce o awans do Ekstraklasy. Muszą jednak powrócić na drogę zwycięstw i w następnych meczach powiększyć pulę bramek. Kolejne spotkanie podopiecznych Feio zaplanowane jest na poniedziałek wielkanocny 1 kwietnia o 17:30. Podejmą na swoim boisku zespół swojego “barażowego rywala” GKS Tychy.