fot. Piotr Przeździak
Szczypiornistki MKS Perła Lublin rozpoczęły marsz po triumf w Challenge Cup od remisu. Podopieczne Roberta Lisa rzuciły 22 bramki i tyle samo straciły w starciu z Rocasa Gran Canaria na Wyspach Kanaryjskich.
Taki wynik można uznać za sukces. W poprzednich wyjazdowych meczach na europejskich parkietach „Perły” przegrywały. Teraz nie będą musiały odrabiać strat. Dodatkowo, patrząc po przebiegu tego spotkania, dobrze, że nie skończyło się porażką.
Początek w wykonaniu lublinianek był wręcz wymarzony – trzy dobre akcje w obronie i trzy w ataku dały im prowadzenie 3:0. Jednak od tego momentu przytrafiało im się coraz więcej błędów. Hiszpanki skrzętnie wykorzystywały każde potknięcie rywalek i szybko dogoniły „Perły”. Walka punkt za punkt toczyła się do końca pierwszej połowy. Po 30 minutach gry mistrzynie Polski mogły prowadzić dwoma bramkami, ale po prostych stratach zrobiło się 10:10.
To spotkanie śmiało można było określić mianem pojedynku dwóch wysokich rozgrywających – Aleksandry Rosiak i Seynabou Mbengue. Obie spisywały się bardzo dobrze, a młoda Hiszpanka nękała Weronikę Gawlik swoimi mocnymi rzutami. Ani jedna, ani druga szczypiornistka, nie zdołała jednak wyprowadzić swojego zespołu na wyraźnie prowadzenie. MKS zmagał się sam ze sobą i niepotrzebnie utrudniał sobie zadanie. Koniec końców lublinianki zremisowały 22:22 i do hali Globus wrócą z czystym kontem.
Rewanż w finale Challenge Cup odbędzie się w niedzielę w Lublinie. Wcześniej podopieczne Roberta Lisa stoczą jeszcze pojedynek w lidze z Energa AZS-em Koszalin oraz powalczą o Puchar Polski z SPR Pogonią Szczecin.
======
Rocasa Gran Canaria – MKS Perła Lublin 22:22 (10:10)
MKS: Gawlik – Drabik 5, Rosiak 5, Achruk 5, Rola 2, Gęga 2, Mihdaliova 2, Stasiak 1, Matuszczyk, Repelewska, Nocuń
Trener: Robert Lis
Karne: 3/3
Kary: 6 min. (Gęga – 4 min., Achruk – 2 min.)
Rocasa: Navarro – Mbengue 7, de Macedo 5, Rodriguez 5, Trojaola 2, Pizzo 2, Toscano 1, Mendez, Falcon, Perez, Schuster
Trener: Carlos Martin Herrera
Karne: 1/1
Kary: 4 min. (Macedo, Mendez – po 2 min.)
