LUK Politechnika Lublin ponownie zwycięska, a w hali MOSiR pozytywnych emocji nie zabrakło. Żółto-czarni wygrali i zrobili to w wielkim stylu, bo pokonali AZS AGH Kraków 3:0.
Chociaż wynik pierwszego seta mógł mówić co innego, to od początku spotkania dało się zauważyć pewność w grze LUK Politechniki. Lublinianie i krakowianie zdobywali punkty na przemian, a w przypadku większej przewagi jednego z zespołów drugi zaraz nadrabiał straty. To doprowadziło do gry na przewagi, a pierwsze dwie piłki setowe należały do zespołu z Małopolski. Jednak tych podopieczni Andrzeja Kubackiego nie wykorzystali, co chwilę później się na nich zemściło. Szanse na skończenie pierwszej partii otrzymali gospodarze i tutaj sprawdziło się przysłowie – do trzech razy sztuka. To właśnie trzecią piłkę setową skończył zespół z Lublina. Żółto-czarni wygrali 30:28.
– Mimo gry na przewagi nie czuliśmy się zagrożeni – przyznaje Bartosz Zrajkowski, kapitan LUK Politechniki Lublin
Druga partia to już nieco inna historia. Tutaj podopieczni Macieja Kołodziejczyka objęli prowadzenie przy stanie 6:5 i wyraźnie dyktowali tempo rozgrywki. LUK Politechniki nie wybiły z rytmu nawet dwa czasy wzięte przed trenera Andrzeja Kubackiego. Lublinianie pewnie grali w przyjęciu, a w ataku gościom problem sprawiali szczególnie Sławomir Stolc i Damian Wierzbicki. Tych dwóch zawodników w całym meczu zdobyło odpowiednio po 18 i 21 „oczek”. Dodajmy, że zanotowali przy tym 85 i 76% skuteczności.
Ostatecznie im dalej w set tym większa była przewaga gospodarzy. Partię atakiem ze środka zakończył Kamil Szaniawski. Po tej akcji tablica wskazała wynik 25:16.
Patryk Łaba, przyjmujący AZS AGH Kraków, wskazuje element, który, jego zdaniem, mocno zaważył na wyniku.
Trzecia, i ostatnia, część meczu była bardzo podobna do poprzedniej. Siatkarze nie zdążyli rozegrać jeszcze nawet 10 akcji, a LUK Politechnika już prowadziła pięcioma punktami – 7:2. W ataku nadal błyszczeli Sławomir Stolc i Damian Wierzbicki, a ofensywę uzupełniał Paweł Rusin. Goście nie dawali jednak za wygraną. Szczególnie widoczny po stronie zespołu z Krakowa był Daniel Gąsior. Atakujący AZS-u świetnie radził sobie zwłaszcza na prawej stronie boiska. To jednak nie wystarczyło na kolektyw zwany LUK Politechnika Lublin. Ich defensywa w tym meczu nie zawodziła. W tej obecny był libero – Sho Takahaski. Za kilka swoich interwencji Japończyk otrzymał kilkukrotnie gorące owacje od kibiców. Ostatecznie lublinianie wygrali seta do 18, a całe spotkanie 3:0.
– Już przed meczem byliśmy pewni swego – nie ukrywa Damian Wierzbicki, atakujący LUK Politechniki Lublin
LUK Politechnika Lublin znajduje się obecnie na fali 3 zwycięstw. Do końca fazy zasadniczej lublinianom zostały do rozegrania 4 mecze. We czwartek zmierzą się na wyjeździe z Mickiewiczem Kluczbork.