fot. LUK Lublin / Grzegorz Winnicki
Na drugie zwycięstwo w sezonie lubelscy siatkarze muszą jeszcze poczekać, chociaż trzeba przyznać, że w piątek było bardzo blisko. Górą okazał się jednak Indykpol AZS Olsztyn, który zwyciężył 3:2.
Mecz rozpoczął się pod dyktando gospodarzy, którzy nie pozwalali odskakiwać olsztynianom na więcej niż 2 „oczka”. Do tego sami podkręcili tempo w końcówce seta. Przy stanie 19:19 Wojciech Włodarczyk najpierw udanie zaatakował, a następnie zablokował. W kolejnej akcji Meisam Salehi błędnie zagrał w ofensywie. W wyniku tego LUK odskoczył na 3 punkty i wypracowanej w ten sposób przewagi już nie oddał. Partia zakończyła się wynikiem 25:21 dla podopiecznych Dariusza Daszkiewicza.
Mówi Wojciech Włodarczyk, przyjmujący LUK-u Lublin.
W kolejnych odsłonach role się odwróciły. Dwa sety powędrowały na konto olsztynian, którzy zwyciężyli odpowiednio do 20 i 21. Natomiast w czwartym secie górą ponownie byli gospodarze, a tablica wskazała rezultat 25:20. W tym momencie wiadomo już było, że przynajmniej 1 punkt zostanie w Lublinie.
Jak pokazała ostatnia partia, właśnie 1 „oczkiem” musieli zadowolić się podopieczni Dariusza Daszkiewicza, ponieważ w finalnym rozrachunku lepszy był Olsztyn. Drużyna prowadzona przez Marco Bonittę zwyciężyła 15:12 i umocniła swoją pozycję w pierwszej piątce PlusLigi.
Jak przyznaje Dariusz Daszkiewicz, trener LUK-u Lublin, piątkowy mecz był do wygrania dla jego podopiecznych.
Jak wspominał trener LUK-u, lubelski zespół nie może ustrzec się od pojawiających się problemów. Przypomnijmy, że na początku sezonu kontuzji nabawił się Szymon Bereza, a później Wojciech Włodarczyk. Następnie koronawirusa wykryto u Grzegorza Pająka, dla którego starcie z AZS-em było pierwszym po chorobie. Natomiast w piątek na parkiecie nie pojawił się Milan Katić. Według pogłosek Serb zrezygnował z gry w lubelskim klubie.
LUK Lublin kolejny mecz rozegra w sobotę. Żółto-czarni zmierzą się na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. Mecz zaplanowany jest na 17:30 i będzie transmitowany na Polsacie Sport.
