Pierwsza porażka koszykarzy AZS UMCS Startu II Lublin na własnym parkiecie. Lublinianie ulegli ekipie TBS Śląsk Wrocław 71:91. Akademicy byli do tej pory jedynym zespołem w lidze niepokonanym w roli gospodarza.
Pierwsze spotkanie we Wrocławiu rozstrzygnęło się dopiero na finiszu na korzyść lublinian, którzy wygrali 92:88. Na mecz w Lublinie gospodarze kadrowo wyglądali dużo lepiej. Mieli wsparcie w postaci zawodników z ekstraklasowego Startu, natomiast rywale przyjechali w okrojonym składzie. Mimo to na parkiecie oba zespoły starły się jak równy z równym.
Lublinianie w pierwszych minutach zamurowali się pod własnym koszem i nie pozwalali gościom wejść pod obręcz. To skłoniło przyjezdnych do zmiany stylu gry i przeniesienia swojego natarcia za linię łuku. Tam zdecydowanie dominowali i bez większych problemów oddawali celne rzuty za trzy oczka. To przełożyło się na ich prowadzenie po pierwszych 10 minutach 27:22.
– podsumowuje Sebastian Bożenko, koszykarz zespołu z Wrocławia.
Akademicy odpowiedzieli już na początku drugiej części spotkania. Do remisu po 27 doprowadził Damian Jeszke, dzięki skutecznej akcji 2+1. Prowadzenia nie udało się jednak uzyskać, bo goście przejęli kontrolę nad meczem. To przełożyło się na wynik, bo po wsadzie Kacpra Marchewki prowadzili już 44:31. Niekorzystny rezultat skłonił szkoleniowca miejscowych, Przemysława Łuszczewskiego, do wzięcia przerwy w grze. Końcówkę pierwszej połowy z korzyścią wykorzystał koszykarz miejscowych – Mikołaj Stopierzyński. Zdobył 7 punktów i walnie przyczynił się do odrabiania strat przez swój zespół. Do przerwy tablica wyświetlała wynik 40:47.
Dobrą dyspozycję z końcówki drugiej kwarty lublinianie przenieśli na początek kolejnej odsłony. Po wsadzie Romana Szymańskiego miejscowi tracili do przeciwnika już zaledwie jedno oczko. Ponownie jednak zabrakło konsekwencji w grze, a szczególnie skuteczności. Lublinianie nie potrafili zamknąć wielu akcji podkoszowych, a o rzutach za trzy już nawet nie wspominając. Na 12 prób w meczu żadna z trójek nie wpadła.
Dziś brakowało nam tej skuteczności – mówi Mikołaj Stopierzyński, zawodnik AZS UMCS Startu II Lublin.
Przy wyniku 53:61 o czas poprosił trener Łuszczewski. Ponownie to się okazało kluczowe do łapania rytmu przez akademików. Dobrze wykorzystali końcówkę i odrobili większość strat do rywala. Przełamali się również w trzypunktowych rzutach, bo pierwsze trafienie zapisał Adam Myśliwiec. Tym samym finałowa kwarta rozpoczęła się od wyniku 60:64.
Lublinianie mieli szansę na wyrównanie, ale znów brakowało skuteczności. Roman Szymański zmarnował każdy z sześciu wykonywanych rzutów osobistych, a 10% z trójek to zdecydowanie za mało, aby wygrać. Dodatkowo zespół z Lublina fizycznie już nie wytrzymywał końcówki spotkania. To przekładało się na słabą dyspozycję w obronie.
– komentuje Przemysław Łuszczewski, szkoleniowiec akademików.
Błędy w kryciu indywidualnym wykorzystywali goście, którzy powiększali swoją przewagę. Ich ostrzał kosza rywala zakończył się na wyniku 71:91. Tym samym niepokonani dotąd lubelscy koszykarze we własnej twierdzy polegli po raz pierwszy. Teraz przed lublinianami szansa na zrehabilitowanie. W przyszłym tygodniu czekają ich bowiem dwa starcia w Hali MOSiR. W środę zmierzą się z Rawlplugiem Sokół Łańcut, natomiast w niedzielę ich rywalem będzie GKS Tychy.