Tego można się było spodziewać. Piłkarze ręczni pierwszoligowego AZS-u UMCS Lublin w sobotę zostali rozbici w wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, akademicy przegrali 19:38.
W pierwszej połowie spotkania podopieczni Mieczysława Grandy zaprezentowali jednak nadspodziewanie dobrą dyspozycję, grając jak równy z równym z ekipą faworyzowanych gospodarzy. Spotkanie lepiej rozpoczęli wrocławianie, ale zawodnicy UMCS-u nie zamierzali tego dnia odpuszczać. Goście dwukrotnie odrabiali straty i doprowadzali do wyrównania. W końcówce pierwszej części inicjatywę znów przejęli szczypiorniści Śląska i na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 20:15, na korzyść gospodarzy.
Fatalny początek drugiej połowy w wykonaniu lublinian przełożył się na powiększenie prowadzenia podopiecznych Aleksandra Malinowskiego. Dość powiedzieć, że akademicy przez niemal kwadrans nie potrafili ani razu trafić do bramki zespołu lidera. Wrocławianie skrzętnie wykorzystali błędy przyjezdnych i już do końca meczu spokojnie kontrolowali przebieg gry. O słabej postawie lubelskich szczypiornistów w drugiej części świadczyć może sam wynik – zawodnicy UMCS-u zdobyli zaledwie cztery gole, przy aż osiemnastu trafieniach Śląska.
Po sobotnim spotkaniu AZS UMCS Lublin spada na przedostanie, 13., miejsce w tabeli gr. B I ligi, mając w dorobku zaledwie jedno oczko. Śląsk natomiast utrzymuje pozycję lidera tabeli i po komplecie 7. zwycięstw ma na swoim koncie 14. punktów.
W następnej kolejce, 9. listopada, podopieczni Mieczysława Grandy podejmą na własnym parkiecie AZS Czuwaj Przemyśl, wrocławianie, także we własnej hali, zagrają z Ostrovią Ostrów Wlkp.
WKS Śląsk Wrocław – AZS UMCS Lublin 38:19 (20:15)
Śląsk: Schodowski, Philippe – Krupa, Płonka, Gałat, Herudziński, Baran, Koprowski, Jarowicz, Miszka, Nowak, Wróblewski, Ścigaj.
AZS UMCS: Gajecki, Kiciak – Chilimoniuk, Afanasjew, Lewtak, Brodziak, Dziemiach, Jabłoński, Gawda, Buksiński, Frycz.
