Koszykarze Wikany- Startu Lublin nie sprostali Śląskowi Wrocław w trzecim meczu fazy play-off. Czerwono-czarni przegrali na własnym parkiecie 65 do 83. Zespół z Dolnego Śląska po raz trzeci okazał się lepszy od lubinian i to on zagra w półfinale pierwszej ligi.
Przez całą pierwszą połowę gospodarze ambitnie walczyli z faworyzowanym rywalem. Dobra gra Pawła Kowalskiego oraz Alana Czujkowskiego sprawiły, że do przerwy, to miejscowi wygrywali 38 do 37. Jak podkreśla trener Startu Dominik Derwisz o losach meczu zadecydowała trzecia kwarta. -Bardzo szybko, mieliśmy na swoim koncie siedem czy osiem przewinień, drużyna przeciwna miała tylko jedno i przez siedem ostatnich minut, drużyna Śląska wykonywała cały czas rzuty osobiste. Na tym właśnie budowała swoją przewagę – mówi Derwisz.
W dużym stopniu o przegranej Wikany przesądził także brak możliwości rotacji. – Walka pod koszem z zawodnikami Śląska kosztowała nas dużo sił. Musieliśmy się mocno angażować w walce pod koszem i zabrakło tej wytrzymałości, pewności, aby przetrzymać nawałnicę Śląska przez dłuższy czas – zauważa szkoleniowiec Startu.
Dużo kontrowersji wzbudziła wczoraj praca arbitrów, którzy często odgwizdywali faule techniczne. Z ich pracy nie był zadowolony rozgrywający ekipy z Lublina Łukasz Wilczek. – Na pewno Śląsk grał bardzo agresywnie w obronie i na pograniczu faulu, sędziowie tego nie gwizdali. Mogli gwizdać tak samo twardo w drugą stronę, bo wydaje mi się, że nam gwizdali takie bardziej błahe faule, Śląskowi pozwalali na trochę więcej.
Mimo porażki, rozgrywający miejscowych pozytywnie ocenia miniony sezon. – Sukces jest, bo celem zespołu był awans do play-off. Sezon nie był zły, szkoda pierwszej słabej rundy, bardzo źle zaczęliśmy. Później graliśmy dużo lepiej. Druga część sezonu to już bardzo dobre zawody w naszym wykonaniu, także myślę, że sezon na plus – mówi Wilczek.
Teraz graczy Startu czeka okres roztrenowania, a następnie kilka tygodni odpoczynku, po nich przyjdzie czas na przygotowania do przyszłego sezonu.