To miał być mecz bez większej historii – i taki właśnie był. Motor Lublin, niekwestionowany faworyt piątkowego starcia z Gezet Stalą Gorzów, potwierdził swoją klasę i bez większego wysiłku sięgnął po kolejne ligowe zwycięstwo. Wynik 55 do 35 mówi wszystko, ale nie oddaje w pełni tego, jak bardzo gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń na torze.
Od samego początku było widać, że lublinianie są lepiej spasowani z nawierzchnią, pewni siebie i znakomicie przygotowani. Już w pierwszym starcie Jack Holder kapitalnie wyszedł spod taśmy, a za jego plecami Dominik Kubera skutecznie blokował ataki Lebiediewa. Młodzieżowcy Motoru nie pozostali dłużni – Przyjemski i Jaworski szybko odjechali rywalom, a dodatkowo defekt Szymona Chatłasa pozbawił Stal jakichkolwiek punktów.
Motor nie zwalniał. Bartosz Zmarzlik, jak na lidera przystało, robił różnicę – czy to atakiem po szerokiej, czy szybkim wyjściem spod taśmy. Świetnie wyglądał też Fredrik Lindgren, a Cierniak znów udowadniał, że jest jednym z najbardziej rozwijających się zawodników ligi.
– mówił zawodnik z Gorzowa Oskar Paluch
Goście z Gorzowa, mimo że starali się odpowiadać – szczególnie dzięki ambitnej jeździe Vaculika i Thomsena – nie byli w stanie zatrzymać tej rozpędzonej maszyny. Co gorsza, po stronie Stali brakowało punktów wśród zawodników drugiego szeregu. Jakub Krok, debiutant w ekstraligowych rozgrywkach, zapisał co prawda pierwszy ligowy punkt, ale był to tylko mały plus w trudnym spotkaniu.
Z biegu na bieg przewaga Motoru rosła. Gospodarze imponowali nie tylko skutecznością, ale też spokojem i pełną kontrolą nad przebiegiem meczu. Na długo zapamiętane zostaną podwójne triumfy par Cierniak–Kubera i Holder–Zmarzlik, które praktycznie zamknęły emocje w tym spotkaniu jeszcze przed nominowanymi.
W momencie, gdy rozpoczęły się dwa ostatnie wyścigi, lublinianie mieli już 22 punkty przewagi i zapewniony bonus za dwumecz. Ale to nie oznaczało, że spuścili z tonu.
– Mówił zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin Mateusz Cierniak
W czternastym biegu doczekaliśmy się jednej z nielicznych iskier ze strony Stali. Oskar Fajfer, który tego dnia był jednym z nielicznych pozytywów po stronie gości, kapitalnie wyszedł spod taśmy i nie oddał prowadzenia aż do mety. Próbujący go ścigać Kubera i Lindgren jechali blisko, ale bez skutku. Defekt Andrzeja Lebiediewa tylko podkreślił pechową postawę Gorzowa tego dnia.
Ostatni wyścig wieczoru dostarczył jeszcze jednej okazji, by przypomnieć nazwisko Vaculika. Słowak po raz kolejny wystartował znakomicie i wytrzymał presję ze strony Motoru. Przyjemski, mimo nacisków Thomsena, utrzymał się na drugiej pozycji. Bańbor po raz drugi dojechał ostatni ale było to już bez znaczenia.
– Podsumował manager lubelskiej ekipy Jacek Ziółkowski
Motor Lublin zwyciężył 55 do 35, dokładając do tego punkt bonusowy za dwumecz – łączny bilans 109 do 71 nie pozostawia wątpliwości. Jack Holder był najskuteczniejszym zawodnikiem wieczoru, zdobywając 11 punktów z bonusem. Kubera dorzucił 10+2, a pewne występy zaliczyli także Zmarzlik, Cierniak i Lindgren.
Po stronie gości najlepiej spisał się Martin Vaculik – 9+1, oraz wspomniany Fajfer – 8. Ale przy tak dysponowanym Motorze, nawet ich ambitna jazda nie była w stanie odmienić losów tego meczu.
To był kolejny pokaz siły zespołu Macieja Kuciapy. Lublin nie tylko spełnia przedmeczowe oczekiwania, ale wciąż udowadnia, że 4 tytuł mistrzowski jest absolutnie w ich zasięgu. Pewna jazda, szeroka kadra i ogromna determinacja – to przepis na dominację, którą w piątkowy wieczór oglądaliśmy na żywo w Lublinie.
W piątek 27 czerwca kolejne emocje na Best Auto Arenie. Kolejnym przeciwnikiem Orlen Oil Motoru Lublin będzie Bayersystem GKM Grudziądz
Leave a Reply