Piłkarze Motoru Lublin nadal nie potrafią przełamać czarnej serii. Tym razem lublinianie na własnym terenie ulegli sąsiadującej w tabeli Fortuna 1. Ligi Miedzi Legnica przegrywając z nią 1:3. Szybko stracona bramka z pewnością podłamała skrzydła podopiecznym Goncalo Feio.
Motor wyszedł na to starcie w nowym ustawieniu 3-5-2, ale na niewiele się to zdało. Ledwo mecz się zaczął, a gospodarze musieli gonić wynik. W 26. sekundzie spotkania goście objęli prowadzenie. Kamil Drygas otrzymał dośrodkowanie w polu karnym od Juricha Caroliny i skorzystał ze złego ustawienia defensywy Motoru, pokonując bezradnego Łukasza Budziłka. Lublinianom gra wyraźnie się nie kleiła, przez co ciężko było im zagrozić rywalowi. Legniczanie natomiast próbowali swoich szans. W 19. Minucie głową uderzał Nemanja Mijuskovoć, ale na posterunku był Budziłek. W końcówce pierwszej odsłony gry Carolina wrzucił futbolówkę w pole karne, z którą minął się golkiper Motoru. Piłka odbiła się jednak od słupka i po poprawce Kamila Antonika wyszła poza boisko. Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 0:1. Zdaniem opiekuna „Żółto-Biało-Niebieskich” szybko stracony gol nie pomógł jego zawodnikom.
Wydawało się, że po przerwie Motor Lublin ruszy na rywali i spróbuje odwrócić wynik. Tak było przez jedynie kilka minut, ale brakowało konkretów. Te były po stronie Miedzi, która mogła i powinna podwyższyć prowadzenie. W 50. minucie gry sam na sam wyszedł Antonik, ale górą w tym starciu był bramkarz gospodarzy. 9 minut później goście prowadzili 2:0. Z rzutu wolnego dośrodkował Damian Tront. Do piłki wyszedł Łukasz Budziłek, ale źle obliczył tor lotu futbolówki i minął się z nią, z czego skrzętnie skorzystał Kamil Drygas notując tym samym dublet. Golkiper Motoru zdaje sobie sprawę z błędu, który popełnił, ale nie zamierza zmienić swojego podejścia do stałych fragmentów gry.
Goście poszli za ciosem i w 71. minucie dołożyli trzeciego gola. Marcel Mansfeld znalazł się w polu karnym i dobił uderzenie Krzysztofa Drzazgi, z którym poradził sobie Budziłek. Wydawało się, że nic już ciekawego na Arenie Lublin się nie wydarzy, jednak gospodarze zdołali zanotować honorowe trafienie. Mieli przy tym sporo szczęścia, bo po dośrodkowaniu w pole bramkowe Piotra Ceglarza niefortunnie interweniował Ruben Hoogenhout, pakując futbolówkę do własnej siatki. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Miedzi Legnica, która notuje pierwsze zwycięstwo od 20. Sierpnia. Z takiego wyniku cieszy się szkoleniowiec Miedzi, Radosław Bella.
Piłkarzy Motoru czeka teraz przerwa na reprezentacje. Po niej lublinianie 20 października zmierzą się na wyjeździe z Chrobrym Głogów.