Tegoroczny sezon zapowiadał się dla lubelskich futbolistów naprawdę obiecująco. Tytanów po ubiegłej kampanii objął nowy trener, Łukasz Kołodziejczyk. Ponadto w tej nadchodzącej mieli zmierzyć się z praktycznie całkiem lub prawie całkiem nowymi przeciwnikami – Wilkami Łódź, Białymi Lwami Gdańsk, Lakers Olsztyn i Rhinos Wyszków. Kibice klubu z Lublina już za kilka dni mieli oglądać w akcji swoich ulubieńców. Plany pokrzyżowała jednak pandemia koronawirusa. Start sezonu Ligi Futbolu Amerykańskiego jak na razie został zawieszony, a z czym się to wiąże? O to i kilka innych kwestii zapytaliśmy prezesa Tytanów Lublin, Karola Sidorowskiego.
Maciej Sampolski: Zgodnie z terminarzem, Tytani Lublin za nieco ponad tydzień powinni rozpocząć zmagania w LFA 2, na inaugurację na Stadionie Lekkoatletycznym przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać…
Karol Sidorowski: 18 kwietnia miał odbyć się pierwszy mecz, ale jak wiadomo nic z tego. Cała liga się zastanawia nad tym czy rozgrywki w ogóle ruszą. Władze lada chwila mają rozmawiać z klubami, ale moim zdaniem jest za wcześnie żeby mówić nawet o przesunięciu zmagań. Padł pomysł, żeby przesunąć ich początek na sierpień lub wrzesień, nie wiadomo jednak jak do tego czasu wszystko się potoczy. Nawet jeśli sytuacja epidemiologiczna się poprawi to mamy inne problemy – brak roztrenowania u zawodników, sprawy organizacyjne, to wszystko zajmuje sporo czasu. Nie jestem pewien czy sezon, w tym roku, w ogóle wystartuje.
MS: Jak w tym momencie funkcjonuje zespół? Zajęcia indywidualne to chyba najwięcej na co graczom pozwala sytuacja.
KS: Zawodnicy trenują gdzie mogą. W domach, na podwórkach – nie każdy ma do tego równe warunki. Niektórzy z nich nawet sami wymyślają sobie aktywności. Najpewniej będzie im bardzo ciężko. Po kilku miesiącach takiej pracy nie mogą przecież od razu wrócić do grania.
MS: To wszystko skreśla trochę też plany trenera Łukasza Kołodziejczyka. Nie dość, że nie może bezpośrednio pracować z zawodnikami to tutaj nawet awaryjne nabory do zespołu, nawet jeśli ktoś zrezygnuje, nie wchodzą w grę.
KS: Futbol amerykański to dość wymagający sport. Dlatego ostatnie rekrutacje robimy około pół roku wcześniej. W tym trochę się to opóźniło, bo sporo graczy odeszło. My nie mamy takich narzędzi żeby zatrzymać zawodników. Kilku „weteranów” którzy grali z nami wiele lat zrezygnowało przed poprzednimi rozgrywkami, z różnych względów. Potem w sezonie mieliśmy problem ze zdobywaniem punktów. Było dużo nowych twarzy i było widać, że w tych pierwszych meczach brakowało zgrania i doświadczenia. Z czasem to się poprawiało, ale do finiszu rozgrywek nie zdążyliśmy już ukończyć budowy zespołu. Teraz trener Kołodziejczyk teraz bardzo ciężko pracował z zawodnikami. Skupił się nie tylko na taktyce, duży nacisk położył także na aspekty fizycznie. Na samych treningach było widać bardzo pozytywne zmiany. Bardzo chcieliśmy w końcu zaprezentować się kibicom na boisku.
MS: Rozpoczęcie rozgrywek na ten moment jest zawieszone, to wielka szkoda również z tego względu, że kibice mogli zobaczyć was w starciach z zupełnie innymi przeciwnikami niż dotychczas.
KS: Liga została po prostu podzielona w inny sposób. Do tej pory naszym „stałym” przeciwnikiem był na przykład zespół Rockets Rzeszów. Starcia z nimi to były już dla nas takie małe derby. Wyjazdy były bliskie i mało uciążliwie. W tym momencie skład ligi jest już inny. Dwie drużyny się wykruszyły, ktoś dołączył, po prostu trzeba było to inaczej zorganizować. My nie mieliśmy z tym problemów.
MS: Nowi przeciwnicy, dalsze delegacje, to nie będzie wam niczego komplikowało?
KS: Do tej pory graliśmy tylko z Wilkami z Łodzi. Na pewno są to nowe wyzwania. Pod względem sportowym jest to bardzo ciekawe, nie wiadomo czego spodziewać się po tych rywalach. To wiąże się też, niestety, z dalekimi wyjazdami. Delegacja na przykład do Gdańska na teren Białych Lwów to jest ogromne przedsięwzięcie dla naszego klubu. To są duże koszty i spore wyzwanie logistyczne. Wcześniej wyruszaliśmy w trasę w dzień meczu. Tutaj trzeba będzie organizować noclegi. Tak naprawdę mieliśmy już to wszystko dopięte i zaplanowane. Na pewno dalibyśmy radę gdyby liga wystartowała zgodnie z planem.
MS: Działanie Tytanów opiera się głównie na wsparciu sponsorów. Czy pandemia w jakiś sposób ograniczyła waszą współpracę z nimi?
KS: Mamy świetnych sponsorów. Wspierają nas ci z którymi udało się porozumieć wcześniej. Prowadziliśmy też zaawansowane rozmowy z nowymi patronami , niestety to wszystko upadło z powodu właśnie tej pandemii. Oni się wycofali a my się temu absolutnie nie dziwimy. Czekamy na to jak rozwinie się sytuacja.
MS: Czy wobec tego co się dzieje działalność klubu może być wiec w jakiś sposób zagrożona?
KS: Jest ciężko. Zaczęliśmy nowe przedsięwzięcia, mamy nowych partnerów z którymi planowaliśmy różne działania. Zamówiliśmy nawet klubową maskotkę, która na ten moment utknęła za granicą. To wszystko wiąże się z kosztami które po prostu się nie zwrócą. Myślę, że dla każdego zespołu w każdej dyscyplinie jest ciężki okres. Najwięcej przychodów jest przecież w trakcie sezonu. Sprzedaż biletów, klubowych gadżetów, wsparcie kibiców i sponsorów – to wszystko stanęło. My jednak jesteśmy nastawieni dość optymistycznie. Nie jesteśmy klubem zawodowym, u nas nikt nie zarabia i nikt nie straci pracy. Na tę chwilę nie jest to dla nas aż tak istotne.